Trzy lata po wydaniu singla i dopiero zyskał jakąkolwiek popularność. Life is brutal ale ma swoje dobre strony. Najciekawsze jest to, że powyższy klip wyświetlony był jedynie 4 miliony razy a jego parodia aż 149 milionów. Podsumujcie do sami.
Może i tekst nie jest skomplikowany i co z tego, że jest o tym samym co zawsze. Liczy się to, że jest szczery do bólu. Nie udana miłość, to takie przykre. W całej tej zbieraninie słów jest mowa o ADD, może być to przenośnia jednak uważam, że jest tu powiedziane o tym wprost. Kobieta nie kocha mężczyzny pomimo czegoś. Idealna miłość powinna być mimo wszystko. Tylko co do tego ma "Sail". Żegluj, płyń, żyj, krzycz, za dużo tłumaczeń i interpretacji. Może to słowo dodaje podmiotowi otuchy w tej całej nieudanej miłości czy nawet tragedii.
Sam teledysk jest nadzwyczaj dziwny. Nie wiąże mi się z tekstem. Główny bohater wyraźnie się czegoś bardzo boi, ucieka przed tym czymś. Swoje odczucia nagrywa na dyktafon i właśnie w tym momencie pojawia się symbol Illuminati. Jeśli się tak głębiej zastanowić to cały klip jest otoczony tym zakonem. Standardowe krzyczenie do lustra, pojawiające się w co trzecim teledysku tego gatunku. Właściwie po co? Może to pomaga, można odreagować, możliwe, że tego nie zrozumiem. Najbardziej podoba mi się zobrazowane samobójstwo i odejście z tego świata, przed którym bohater się broni co nie ma najmniejszego sensu.
Takie właśnie piosenki lubię, pomimo niewielkich wad całość bardzo mi się podoba.
Zapraszam do przeczytania innych moich postów :)