Stało się. Wczoraj a dokładnie dzisiaj w nocy poznaliśmy zwycięzcę Eurowizji 2015 w Wiedniu.
Młody Szwed nie zaskoczył mnie swoją wygraną, był w mojej złotej piątce razem z reprezentantami Izraela, Włoch, Wielkiej Brytanii i Australii.
Na temat Eurowizji przyjdzie jeszcze pora w dalszej części dzisiejszego wpisu a teraz zajmijmy się zwycięzcą.
Większość z nas go zna z przeboju "Brother or Brother", z którym podbił listy przebojów również w naszym kraju. Później słuch o nim zaginął aż do kwietnia. Wtedy wydał swoją piosenkę Heroes. Osoby, które uwielbiają muzykę i często poszukują nowości na pewno już ją słyszeli przed Eurowizją. Gwarantuję Wam, że w czerwcu już każdy będzie znał i słuchał ten utwór, bo przecież "będzie na czasie". Głupi owczy pęd.
Zaraz po opublikowaniu bardzo mi się spodobała ta piosenka. Dlaczego? Ponieważ miała jakiś normalny tekst i nie była o trzech najczęstszych tematach.
Jesteśmy bohaterami? Zdecydowanie tak. Chociaż nie jest to najlepsze. Każda ingerencja owego bohatera zmienia wszystko łącznie z poglądami i zachowaniem. Żyjemy w takich czasach, gdzie są potrzebni tacy ludzie, którzy nie chwalą się swoimi czynami a po prostu pomagają. Ta dobra cecha powoli wymiera i za kilkadziesiąt a może kilkaset lat już tego nie doświadczymy.
Brawo za taki tekst, warto było stworzyć coś innego i na tym się wybić. W czasie eliminacji do ESC pojawiły się doniesienia, że niby Heroes Mans'a jest plagiatem utworu Davida Guetty "Lovers on the Sun". Zazdrośnicy. Oczywiście artysta wszystkiemu zaprzeczył.
Chyba nie muszę mówić, że do takiego utworu nie potrzeba jakiegoś specjalnego teledysku. Prosty klip z wykonawcą w tle i tekstem piosenki na pierwszym planie. Tyle. To wszystko w zupełności wystarczy żeby zauroczyć przeciętnego słuchacza.
Czy zasługiwał na wygraną? Tak. Czy Rosjanka Polina Gagarina słusznie była na drugim miejscu? Według mnie nie.
Ja swoje głosy oddałam na zespół z Włoch Il Volo i piosenkę Grande Amore.
Okej, może i tematem głównym jest miłość ale wszystko jest tak dobrze skomponowane, że nie można przejść obok tej piosenki obojętnie. Romantyczny tekst tak samo jak teledysk wprowadzający w błogi nastrój oraz niesamowicie przystojni panowie. W końcu Włosi, większość kobiet ma do nich słabość ;).
Nie muszę nic pisać o tym utworze, wystarczy, że posłuchacie.
Dla mnie już wygrali, zresztą gdyby liczyły się tylko głosy widzów mieliby pierwsze miejsce z 366 punktami. Niestety, zdanie publiczności to tylko 50% wyniku.
Zupełnym zaskoczeniem dla wielu z nas był udział Australii w Eurowizji. Z okazji jubileuszu został zaproszony ten kraj, dlatego że bardzo dużo osób ogląda tam ESC i jest transmitowane w telewizji.
Wysokie piąte miejsce chyba nikogo nie zszokowało ale cały nasz kraj miał pretensje do wszystkich po kolei o niskie, bo aż 23 miejsce Moniki Kuszyńskiej. Wiedziałam, że z tak słabą piosenką nie będziemy nawet w pierwszej 20. Eurowizja to nie jest miejsce na utwory tego typu wystarczy spojrzeć na pierwszą piątkę.
Co do podium, z chęcią zamieniłabym Rosję na Izrael, który reprezentował szesnastoletni Nadav Guedj z piosenką typowo "arabską" co słychać w głosie i melodii o przewrotnym, dość narcystycznym tytule Golden Boy. Ale nie można wymagać za dużo od tak młodego artysty. Plusem jest to, że szybko zapada w pamięć. Szykuje się hit.
To byłoby na tyle jeśli chodzi o ESC. Czekamy na kolejną edycję konkursu za rok i może tam przynajmniej znajdziemy się w pierwszej dwudziestce.
Zapraszam do przeczytania innych moich postów. :)