Eksperci z TVP (chociaż nie powinni się tak nazywać) wybrali nam kilku artystów, z pośród których mogliśmy sobie łaskawie wybrać kandydata. Totalny bezsens, jak dla mnie zupełnie nie mieliśmy wolnego wyboru. Potencjalni reprezentanci zostali wybrani w taki sposób, że każdy wybór widzów i tak byłby dobry. Nazwałabym to bezpiecznym wyborem ciemnej masy.
Z tego co zdążyłam zauważyć to Eurowizja 2016 będzie bardzo smutna, większość piosenek jest baaardzo nudnych, głębokich jak woda w brodziku i totalnie dołujących. Pytanie, dlaczego? Skoro Mans - zwycięzca ostatniej Eurowizji porwał wszystkich tak sympatycznym kawałkiem. Może pora na zmiany?
Wracając do wczorajszego wydarzenia, faworytkami były Margaret, Edyta Górniak i jedyny solista Michał Szpak. Po wszystkich występach, lepszych i gorszych przyszła pora na ogłoszenie wyników i tak oto głosami widzów trzecie miejsce zajmuje Pani Górniak, która lata świetności i jeden występ na Eurowizji ma już za sobą. Oczywiście to jej zawdzięczamy wielki i jedyny sukces, bo to dzięki tej kobiecie zajęliśmy 22 lata temu drugie miejsce. No cóż, w tym roku nie zaskoczyła swoją piosenką.
Margaret poszła w bardziej elektryzującą piosenkę, która stała się taką odskocznią od monotonii panującej wśród naszych kandydatów. Wiele osób stawiało właśnie na nią, mówiąc "a może się nam się uda, przecież to taka młoda i zdolna dziewczyna". Okej, wszystko fajnie, kawałek pasuje na ten konkurs, jest niezwykle urodziwą kobietą ale co z tego jak śpiewanie na żywo wychodzi jej słabo.
A jaka była najbardziej rozpoznawalna osobowość ostatnich dziesięciu lat na Eurowizji? Zdecydowanie Conchita. Więc ej! Wystawmy kogoś w podobnym stylu.
Tak, Michał Szpak będzie reprezentował Polskę podczas tego wielkiego muzycznego święta. Okej, może facet ma świetny głos ale piosenka po prostu nudzi tak jak większość zgłoszeń ale jego image idealnie pasuje do nowoczesnej Europy więc może to jakoś przejdzie. Ja już od razu nie liczę na jakieś wysokie miejsce ale wszystko okaże się w maju. Mimo to, trzymam kciuki!
Jestem ciekawa czy kiedyś jeszcze będzie taki kandydat, który poruszy widza, złapie za serce jak moi zeszłoroczni ulubieńcy Il Volo albo wręcz przeciwnie, zaszokuje i zelektryzuje jak Lordi, zwycięzcy z Finlandii w 2006 roku.
Zapraszam do przeczytania innych postów. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz