środa, 29 listopada 2017

Tasiemiec

"Hej Monia, dlaczego nie piszesz?" 
"Kiedy kolejny post?"
"Co się z Tobą stało?"
Tak, wiem, ale już wyjaśniam. Ten okres od marca do tego momentu był dość burzliwy. Wiecie, matura, przeprowadzka, studia i dorosłe życie. Musiałam sobie poukładać pewne rzeczy i dość mocno się ogarnąć, ale teraz, ku uciesze moich wiernych czytelników, a wiem, że jest co najmniej dwóch - wracam. Ta - dam, jestem. 
Dlaczego dzisiaj postanowiłam wrócić? Co się takiego stało?
Otóż od rana męczyła mnie pewna piosenka, której to tytułu nie potrafiłam sobie przypomnieć. W głowie miałam tylko fragment końcowej melodii, która za nic w świecie nie ułatwiła mi poszukiwań. Stwierdziłam, że pomóc mi może tylko jedna osoba, która (byłam pewna) mi pomoże - mój tato. Niestety, myliłam się. Nawet on, fan tego zespołu, do którego za chwilę przejdziemy, nie potrafił rozszyfrować zagadki tasiemca. Połączyłam fakty, kiedyś słuchaliśmy tego w akademiku na winylach, więc rzuciłam się na stos płyt szukając właściwej. Tak, znalazłam.
To Alphaville, ten zespół z Niemiec z lat osiemdziesiątych. I uprzedzając jakieś głupie komentarze czy wiadomości, tak, jestem z tych osób, które kochają ten okres za swoją niezwykłą różnorodność i wyjątkowe, moim zdaniem, brzmienia, których nie da się powtórzyć. Nie boję się przyznać, że lubię taką muzykę, a Modern Talking leci bardzo często.   
Zresztą, cała moja przygoda z tym zespołem zaczęła się jeszcze w podstawówce, kiedy mój życiodawca katował "Big In Japan". Gdyby nie on, pewnie do tej pory byłabym zielona.
Ale cóż, skoro miałam płytę w rękach, to teraz mogłam bez problemu odnaleźć piosenkę, która za mną chodziła. "Sounds Like A Melody", czyli mój przepis na udany dzień. 
W swoim krótkim, ale jakże intensywnym życiu miałam kilka, może kilkadziesiąt podobnych sytuacji. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który nie miał podobnie. Słyszysz coś, zapamiętujesz, a po jakimś czasie nagle sobie to przypominasz, a później masz w głowie czarną dziurę i wtedy zaczyna się panika. 
W czasie przeprowadzki, bo jeśli jeszcze ktoś nie wie, to mieszkam sobie w Łodzi, identyczną sytuację miałam z zespołem Foxy Shazam i ich utworem "Killin' It". Znowu w grę wchodzą te jakże charakterystyczne dźwięki, które, przyznajcie sami, wpadają w ucho i niezwykle pobudzają. 
Wracając na chwilę do samych tasiemców, przez prawie rok i w sumie do tej pory nie mogę uwolnić się od utworu "Smoki i Gołe Baby" mojej ukochanej kapeli. I nie, nie jest to nazwa jakiegoś perwersyjnego filmu pornograficznego, tylko ostra, power metalowa piosenka. Nie wiesz o kim mowa? Nie słyszałeś tego? Koniecznie nadrób zaległości, wtedy możemy porozmawiać. 
Zapraszam do przeczytania kolejnych postów, a będzie ich teraz sporo. ;)

1 komentarz:

  1. dobrze Cie rozumiem Moniko bo ja tak mam co drugi dzien :) że nie moge sobie przypomniec tytułu choc utwór gra mi w głowie :) a lata 80te sa dla mnie magiczne pełne specyficznych dzwieków które nigdy sie nie starzeja :)

    OdpowiedzUsuń