Love Never Felt So Good - wielki przebój z drugiego wydanego po śmierci Michaela albumu.
Tekst jest typowy dla Jacksona, temat - miłość. Właściwie trudno wywnioskować ze słów czy to jest spełniona miłość. Na początku wydaje się, że wokalista poznaje tą jedyną osobę, z którą chce spędzić resztę życia. Następnie Michael zaczyna tracić nadzieję, że kiedykolwiek może się zakochać jednak podświadomie wierzy w istnienie drugiej połówki. Piosenka nawiązuje do życia Króla, który nie zaznał prawdziwego uczucia. Tekst jest bardzo ale to bardzo głęboki, trudno go zinterpretować. Co mi się w nim nie podoba? Wstawki "Let me see you move, come on", które tam na prawdę nie są tam potrzebne i nie pasują do reszty tekstu. Co innego jeśli chodzi o klip.
Teledysk to istny majstersztyk (nie mówię tego, bo uwielbiam Michaela). Genialne połączenie filmików uwieczniających jego najsłynniejsze ruchy taneczne z fanami, którzy naśladują te gesty. Dopiero tutaj można doszukać się połączenia wyżej wymienionej wstawki z klipem, ponieważ cały teledysk pokazuje kroki taneczne. Oprócz tego widać w teledysku jak bardzo ważni dla Jacksona byli fani.Nie należy zapominać też o Justinie Timberlake'u, który gościnnie wystąpił w wideoklipie. Dlaczego akurat on? Myślę, że to dlatego ponieważ Justin jest nazywany księciem popu, nie mylić z następcą! Najciekawsze jest to, że w klipie występują osoby o różnym pochodzeniu i każdy tam się różni, chociaż na pierwszy rzut oka wszyscy wydają się być identyczni. Jest to na pewno nawiązanie do choroby Michaela. Większość ludzi wyśmiewa Króla i twierdzi, że się wybielił. Nic bardziej mylnego! Stracił pigment w skórze, nie poddał się żadnej operacji.
Niesamowity tekst, genialny teledysk, czego chcieć więcej.
Zapraszam do przeczytania kolejnych postów. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz