Utwór tak często wykonywany w różnych stylach muzycznych przez wielu gitarzystów i wokalistów, że tak na prawdę ciężko określić pochodzenie tego kawałka.
Autorstwo błędnie przypisywało się Dino Valentemu, obecnie najsłynniejsze wykonanie przypisuje się Jimi'owi Hendrix'owi.
Tą piosenką zaczynamy sławną serię Klubu 27 (sławnych wokalistów, gitarzystów zmarłych w 27 roku życia).
Jak się cieszę, że nie jest to kolejny tekst wprost o miłości, chociaż i ten motyw jest wpleciony. Jimi śpiewa o małżeństwie, które się rozpada. Dlaczego? Powód jest prosty - zdrada. Tytułowy Joe odkrywa, że jego żona spotyka się z innym mężczyzną. Zdenerwowany chwyta za broń i idzie zabić swoją ukochaną. Aby uniknąć kary za morderstwo ucieka na południe do Meksyku gdzie będzie czuć się wolny. Wyrusza do innego kraju tylko po to, żeby popełnić samobójstwo o czym wskazuje wers :"He ain't gonna put a rope, around me". Niesamowity, niestandardowy, opływający prostotą tekst, który na długo zapada w naszej pamięci.
Piosenka była zakazana w kilku stanach USA z powodu nakłaniania do morderstw z tak na prawdę błahych przyczyn.
Teledysku jako tako nie ma. Z fragmentów koncertów zamieszczonych w internecie możemy wywnioskować, że Jimi był bardzo spokojny w czasie grania swoich jakże głębokich, pełnych wzruszenia piosenek. Skupiał się na cudownej grze na gitarze. Podczas wykonywania swoich utworów, publiczność w ogóle się nie odzywała, co stwarzało dodatkowy klimat. Warto wspomnieć, że Hendrix był jednym z najlepszych gitarzystów świata. Prostota to klucz do sukcesu.
Mało osób wie, że ta piosenka przyczyniała się do pobijania rekordów Guinnessa. W 2006 roku we Wrocławiu 1581 gitarzystów zagrało tą własnie piosenkę. Wynik ten pobiliśmy i obecnie ilość grających wynosi 7273.
Niesamowita postać, której piosenki wciąż poruszają fanów.
Zapraszam do przeczytania kolejnych postów. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz