Wczoraj czyli dokładnie 31 października jak co roku niektórzy z nas obchodzili Halloween. Jednak jestem przekonana, że 3/4 naszego kraju jeszcze szukała odpowiednich zniczy na dzisiejsze Święto Zmarłych oraz pasującego stroju żeby zawstydzić przysłowiową Kryśkę na cmentarzu.
Przeciwnicy tej modnej uroczystości, która przyszła do nas z zachodu oczywiście potępiają zachowanie młodszych osób, które z chęcią się przebierają, malują (chociaż dziewczyny mogą nareszcie nie nakładać makijażu) i po prostu dobrze się bawią.
Skoro już wszystkie kostiumy wiszą w szafie możemy przejść do bloga a dokładniej do teledysków i całej twórczości zespołu, które są rodem z horrorów.
Dobrych przykładów nie trzeba daleko szukać. Już opisywałam Michaela Jacksona i jego największy hit "Thriller", który stał się idealnym podsumowaniem takiej corocznej imprezy oraz "Everybody" Backstreet Boys, który po prostu przemilczmy.
Kiedyś znajomy zapytał się mnie o najbardziej kontrowersyjną artystkę jaką znam. Bez wahania co druga osoba odpowie tak samo jak ja. Lady Gaga od początku zaskakiwała a czasem aż przerażała nas swoją oryginalnością. Jak wiadomo początki zawsze są ciężkie a w przypadku tej prawie trzydziestolatki były wybitnie trudne ze względu na jej pomysł na siebie.
W sumie to podziwiam ją i dla mnie jest osobą, z której młodsze stażem zespoły powinny brać przykład. Przełamała taką umowną barierę na scenie muzyki pop i od czasu wtargnięcia tej nieskromnej osóbki na rynek świat się otworzył. Można spokojnie powiedzieć, że zapoczątkowała nowy styl.
"Alejandro", czyli hit z 2010 roku, który jak wszystkie jej teledyski są bardzo kontrowersyjne. Całość trwa prawie 9 minut, a chcąc opisać wszystko co się tam dzieje musiałabym poświecić kilka dni na interpretację i dosłowną symbolikę, której pełno. Niewykluczone, że podejmę się opisania tego utworu, uwielbiam wyzwania.
Jest pewien brytyjski zespół, który lubuje się w techno i dance i którego zupełnie nie rozumiem. Największą torturą dla mnie, byłoby przesłuchanie ich wszystkich sześciu płyt. Upiorny i jednocześnie na swój sposób obleśny wygląd wokalisty przyprawia mnie o mdłości ale jest to tylko moja opinia. Panowie ciągle koncertują dla swoich wiernych fanów, których są miliony na całym świecie. Tak, tak, mowa o The Prodigy.
W latach 90. był ogromny szał na tą kapelę. Chcąc ogarnąć dlaczego byli tacy popularni z pomocą któregoś dnia przyszła moja rodzicielka. Po prostu to było coś nowego, tak jak teraz mamy Sarsę i jej kopie tak wtedy, 20 lat temu na wszystkich dyskotekach ludzie miotali się po parkiecie usiłując do tego tańczyć.
"Firestarter", czyli ich najbardziej rozpoznawalnych kawałek z roku 1997. Ja go nazywam po prostu "Matko Boska wyłącz ten łomot". W przeciwieństwie do utworu Lady Gagi brakuje mi słów na opisanie w jakikolwiek sposób tego teledysku. Oprócz trzepania głową nic tam nie ma.
Próbując osłodzić sobie tą gorycz i zniesmaczenie warto chociaż przez chwilę skopić swoją uwagę na parodii wyżej wspomnianego Thrillera autorstwa jeszcze czarnoskórego Jacko. Mało tego, że teledysk to szczegółowa kopia Dreszczowca to jeszcze tekst jest zabrany od Rockwell'a, który wraz z Michelem nagrał hit "Somebody's watching me". Ciekawostką jest fakt, że panowie byli sceptycznie nastawieni do tego projektu ale tutaj zadziałała siła rodziny a mianowicie presja wywierana na wokalistach. Mało kto wie, że siostra Rockwell'a i brat Michael'a byli małżeństwem. Chcąc przypieczętować swoją miłość namówili swoje rodzeństwo do popełnienia tego hitu, który jest przerabiany do teraz. Między innymi przez holenderski zespół taneczny BeatFreakz, który zaskoczył nas właśnie tą produkcją w 2006 roku. Bardzo dobrze, można pokazać ogromny szacunek do oryginałów robiąc przy tym kawał dobrego teledysku.
Nie wiem jak Wam, ale ja spędziłam Halloween najlepiej jak tylko potrafiłam i już nie mogę doczekać się następnego. Szkoda, że jest tylko raz w roku.
Zapraszam do przeczytania innych moich postów.:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz