Nie tak dawno spotkałam się z dwoma zespołami, które świętują w tym roku swoje trzydziestolecie. Jednym z nich była kapela, o której prawdopodobnie nigdy nie usłyszałabym, gdyby nie moi kuzyni, którzy w okresie dorastania katowali ich muzykę non stop. Każdy tegoroczny maturzysta przed pierwszym egzaminem dla odstresowania nucił sobie ich flagowy kawałek "Matura" i po takiej chwili relaksu zdał wszystko śpiewająco. Dokładnie tak, chodzi o Farben Lehre.
Panowie nie próżnowali i przez trzy dekady regularnie zaskakiwali swoich fanów kolejnymi utworami, które stały się wizytówką polskiego punk rocka. Legendarne "Spodnie z GS'u" bardzo często rozbrzmiewają w moim domu, a utwór "Kwiaty" śpiewam każdej osobie wkraczającej w dorosłość. Nie wiem skąd czerpią tyle energii ale na ich koncertach nie można stać w miejscu, cała ta wyczuwalna miłość Farben Leher do muzyki udziela się publiczności, która od razu reaguje.
Jak można ich określić w kilku słowach? Pozytywny kop. Gdy brak Ci inspiracji, jesteś w dołku, nie masz weny twórczej wystarczy, że przesłuchasz przynajmniej jeden ich kawałek, od razu jesteś pozytywnie nastawiony do życia.
Miałam szczęście, bo z okazji tak pięknego jubileuszu jeden z koncertów był niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Oczywiście nie mogłam nie skorzystać z takiej okazji!
Na kilka pytań odpowiadał mi Wojciech Wojda.
- 30
lat to kawał czasu. Zmieniliście się przez ten okres?
- Najtrudniej jest samemu
oceniać zmiany, które w Tobie zachodzą, dlatego, bo nie jesteś obiektywny.
Wiesz, jak ja stoję przed lustrem to zawsze widzę tego samego faceta natomiast
20 lat temu był trochę inny z wyglądu i zachowania, bo jednak doświadczenia robią
swoje i upływający czas też robi swoje. Człowiek wraz z wiekiem staje się
bardziej dojrzały też bardziej pewny swoich poglądów i bardziej świadomy swojej
drogi życiowej i tego, co chce w życiu osiągnąć. Tego typu zmiany dostrzegają
na pewno ludzie, którzy nas obserwują od początku. Ale my też gdzieś tam
widzimy, że stajemy się coraz bardziej świadomi tego co robimy i tego czym jest
muzyka i również dzisiaj jesteśmy w stanie odpowiedzieć na pytanie czy wybór,
którego dokonaliśmy 30 lat temu był słuszny. Oczywiście, że był. Jeżeli chodzi
o zmiany to tak, ale one wynikają z naturalnych kolei losu.
- A
polski punk rock uległ zmianie?
-Oczywiście zmiany muzyczne to
już nie nam oceniać. W ślad z dojrzałością, w ślad z doświadczeniem, w ślad ze
zgraniem i osłuchaniem z muzyką pojawiają się nowe kreatywne pomysły, które
powodują, że zespół muzycznie też się zmienia. Pierwsza płyta „Bez Pokory” i
ostatnia płyta „Achtung 2012” to są dwa różne światy, nie da się tego ukryć i
nie da się od tego uciec. To są zmiany ewolucyjne i my nigdy nie nagraliśmy
płyty pod wpływem panujących trendów, że na przykład jak jest modny hip hop czy
techno to zaraz jest to w naszej muzyce, bo tak nigdy nie było i to się szybko
nie zmieni. Natomiast zmiany w punk rocku, ta sama sytuacja. W latach 70. kiedy
punk rock tak naprawdę rozprzestrzeniał się po różnych krajach, głównie w
Europie i Stanach Zjednoczonych, choć nie tylko to była pewnego rodzaju świeża
subkultura, świeża idea, świeży trend i ona na pewno z czasem straciła na
wartości, a z drugiej strony zyskała na dojrzałości i dzisiaj już nie wystarczy
wziąć gitarę, znać trzy chwyty i założyć zespół i od razu się zyskuje jakiś
poklask i publiczność, bo to nie jest już takie proste jak na początku bywało.
Zawsze Ci pierwsi mają trudniej i łatwiej. Z jednej strony trudniej, bo muszą
się przebić przez mur konserwatyzmu, a z drugiej mają łatwiej, bo są młodzi i
im się wszystko wybacza. Dzisiaj takiego poziomu muzycznego jak niektóre kapele
z lat 70. by się nie wybaczało młodym kapelom. Na pewno główna zmiana w punk
rocku polega na tym, że jeżeli zespoły w tej muzyce funkcjonują to grają dużo
lepiej technicznie niż wcześniej. Następna sprawa to przekaz, tam też się
trochę pozmieniało. W Polsce kiedy punk rock się pojawił w latach 80. panował socjalizm,
taka epoka Gierkowska, później stan wojenny, to były sprzyjające okoliczności
do tego żeby muzyka punk rockowa i cała idea punk rockowa się rozwijała. Jak
padła w 1989 roku komuna to z punk rockiem był ten sam problem co z kabaretem,
trudno było znaleźć przeciwnika, jakiś punkt odniesienia, na którym spoczęłaby
krytyka, jakaś fala ataku merytorycznego. Wcześniej było to łatwiejsze i to też
jest pewnego rodzaju problem dzisiejszych kapel punkowych, że zespoły straciły
ten punkt odniesienia i nie za bardzo wiedzą co chcą przekazać. Stąd też
niewiele neo punkowych zespołów. Śpiewanie po angielsku jest w ogóle bez
pojęcia, to jakby ktoś po polsku śpiewał w Anglii. To są te podstawowe zmiany
natomiast muzyka dojrzała, trochę się osłuchała, to już nie jest dzisiaj
szokujące, nie jest prowokujące, nie jest nic nowego. Na pewno nie jest to tak
świeże jak było kiedyś i stąd też trzeba przyznać, że punk rock nie ma dzisiaj
takiego oparcia w młodych osobach, które chciałyby zakładać zespoły punkowe. W
latach 70. czy 80 kapele powstawały jak grzyby po deszczu, dzisiaj hip-hopowe
powstają w ten sposób więc to też zmiana czasów i to też trzeba uwzględnić, że
niestety punk rock nie stoi obok rzeczywistości tylko jest w niej. W związku z
tym, jak się zmienia otoczenie, rzeczywistość, klimat to tak się zmienia sam
punk rock.
- Śledzicie
na pewno dokonania różnych artystów. Jest coś, co Was denerwuje, zniesmacza w
popularnej muzyce?
- Generalnie uważam, że 95%
rozgłośni radiowych jest do spalenia, do zaorania i zasiania na nowo, po prostu
jedną z najgorszych gałęzi, którą zepsuła wolność i zespół wolny rynek to
najgorszym podmiotem są media, to jest najbardziej zepsuta sfera ze wszystkich
sfer. Nie artyści, nie muzycy, nie malarze, nie piekarze, nie robotnicy tylko
właśnie sfera mediów, to jest najbardziej zepsuty organizm i trzeba by było
zaorać, dlatego, bo ludzie pracujący w mediach w 90% stracili jakąkolwiek pasję
do tego żeby to robić, jakieś idee. Automatycznie też stracili gust bowiem w
mediach ogólnopolskich panuje bezguście. Tu nie chodzi o to, że nie ma takich
zespołów jak Farben Lehre, bo to czy jesteśmy czy nas nie ma to się świat nie
zawali, to nie chodzi o to. Panuje totalne bezguście i cytat z piosenki
Maleńczuka w tym przypadku jest jak najbardziej adekwatny, że „to co widzę w
telewizji to dno”. To jest żenujące, że po tylu latach zniewolenia, kiedy nagle
nastąpił powiew wolności tzw. wolny rynek, wolny wybór, nagle ludzie zapomnieli
o tym wolnym wyborze, bo znowu tak jak za komuny są trzy kapele na krzyż.
Z komuny było tak, że było
kilka zespołów typu Lombard, Bajm, Budka Suflera, Lady Pank, Oddział Zamknięty,
Mannam, Perfect i koniec, reszta miała drzwi zamknięte. Obecna sytuacja jest
podobna, znowu jest kilka zespołów w mediach, a reszta ma drzwi zamknięte ale
różnica polega na tym, że tamte kilka kapel reprezentowały wysoki poziom.
Dzisiaj te kapele, które przodują w mediach to po prostu miernota i katastrofa.
Ja uważam, że media zamiast pomagać tym artystom, zamiast kreować sztukę robią
krok do tyłu. Fakt, że niektóre media rockowe zmieniają się w disco polowe też
o czymś świadczy, to są zupełnie złe kierunki. Tak jak mówię, ludzie pracujący
w mediach zatracili jakikolwiek gust, po prostu opierają się na jakiś
bezsensownych badaniach, które w ogóle nic nie wnoszą, na jakiś statystykach,
które nie mają nic wspólnego ze sztuką, z muzyką, z wrażliwością, z przekazem,
z estetyką. W związku z powyższym, tych wszystkich ludzi z radia, a
przynajmniej 90% należałoby zwolnić, tak jak
polityków, ale tych przede wszystkim. Politycy się zmieniają, a w
radiach ci ludzie bardzo często siedzą aż do emerytury, pewna grupa się
przyspawała do stołków i nic się nie zmieni. Ci ludzie już nie są kreatywni, są
zmęczeni, są zmanierowani i to jest bardzo złe zjawisko jak dla mnie. Jeśli
chodzi o to co ja sądzę o takiej muzyce to uważam, że media media szkodzą
dobrej muzyce, a promują dziadostwo, które bez mediów by sobie nie poradziło.
Wystarczy zrobić prosty eksperyment, ja się tutaj nie będę bawił w Einsteina
ale wystarczy na pół roku zabrać tym zespołom radio i telewizję, wyłączyć z
mediów i twierdzę, że po miesiącu już ich nie ma. Ludzie zapomną o nich
szybciej niż im to się wydaje. Tak samo jest z politykami, jakby politykom ktoś
zabrał dostęp do telewizji to te mordy przestałyby straszyć, a tak to są
codziennie i tak samo jest z zespołami. Ja mówię, nie ubolewam nad tym, że nie
ma takich zespołów jak mój, bo to nie o to chodzi. To ubliża jakiemukolwiek
gustowi muzycznemu, takie mam zdanie na temat tych zjawisk medialnych i nie będę
się wypowiadał z nazwy, bo to nie ładnie.
- Macie
już sporo płyt na koncie, a która z nich jest najbardziej udana?
- Wydaliśmy 10 płyt studyjnych
puls Project Punk czyli to jest 11 naszych dzieci. My jako autorzy powiemy, że
wszystkie mają miejsce w historii i swój wkład do twórczości Farben Lehre
natomiast są płyty bardziej udane i mniej udane z tym się mogę zgodzić ale nie
powiem która jest ulubiona. „Achtung 2012” była nagrana jako dziesiąta płyta i
ta dziesiątka zobowiązuje. Po tylu doświadczeniach studyjnych, po tylu
doświadczeniach grania, myślę, że zespół powinien nauczyć się nagrywać już
dobre płyty i realizować się w studio. Myślę, że płyta „Achtung 2012” to album
rzeczywiście, do którego najmniej byłbym w stanie się przyczepić. Gdybym miał
się merytorycznie czepiać do zawartości.
- A
która kosztowała Was najwięcej pracy?
- Wiesz co, zawsze jest tak,
że to pierwsza płyta kosztuje najwięcej pracy, bo materiał na pierwszą płytę
powstawał przez cztery lat, zbieraliśmy piosenki, część odrzucaliśmy, część
braliśmy nowych, zmieniał się skład, siłą rzeczy do tej pierwszej płyty się
człowiek przygotowuje. Tak jak pierwszy koncert wiąże się z największą tremą,
tak pierwsza płyta wiąże się z największą pracą. Pozostałe płyty to mniej
więcej taki sam wkład jaki jest potrzebny do zrobienia płyty. Jeśli są pomysły
to album dość szybko się tworzy, nie ma pomysłów to powstaje w bólach. Nasze
płyty nie powstają w bólach, dlatego że my nie mamy ciśnienia. W tej chwili
mija czwarty rok od wydania „Achtung 2012”, a my się nie spieszymy z następną
płytą studyjną. Będzie pomysł – będzie płyta. Obecnie jest pomysł na płytę
akustyczną.
- Kawałek
„Wataha” to utwór odnoszący się do Was, taki klasyczny punk rock, to coś w
rodzaju swoistego hymnu?
- Kawałek „Wataha” ma swoją
historię, tekst powstał w 1990 roku czyli dawno temu i tekst przez 13 lat nie
mógł doczekać się wersji z muzyką, a to dlatego, że tekst jest dość
rozbudowany, poszczególne wersy nie są równe, to nie jest zbyt rytmiczny tekst,
a z drugiej strony nie mogliśmy trafić z pomysłem. Okazało się, że najciemniej
jest pod latarnią. Tam gdzie się tego nie spodziewaliśmy jest najprostsze
rozwiązanie czyli zastosować klasycznego punk rocka, w którym czujemy się
dobrze i w nim się dobrze sprawdzamy od lat. Niewiele się pomyliliśmy, bo
„Wataha” w wersji punk rockowej powstała w tydzień. Przez 13 lat nie mogliśmy
skończyć utworu, który później powstał w tydzień. Równie hymnowo brzmi
„Ferajna” i jeszcze parę utworów by się znalazło, a takie było założenie żeby
„Wataha” była hymnem i mi się wydaje, że ten utwór nie jest jeszcze na tyle
popularny żeby tako nim mówić.
- Jesteście
dumni i zadowoleni z popularności utworu „Matura”?
- Ten kawałek powstał w
konkretnych okolicznościach. Przede wszystkim nie można się wstydzić utworów,
które zrobiło się wcześniej, to duży błąd. Pamiętam czasy w zespole T.Love
kiedy Muniek wstydził się swoich starych utworów i przestał je grać na
koncertach. Uważał, że to są licealne piosenki, nie biorąc pod uwagę tego, że
ludzie ich chcą. Wycofanie takiego utworu jak „Matura” nie obyłoby się bez
szumu publiczności, która by się domagała tego utworu. Już parę koncertów
zagraliśmy bez tej piosenki i wiemy, że to się kończy tym, że jak dochodzi do
bisów to i tak ludzie chcą tej piosenki, już nie mówiąc o Spodniach z GS’u,
których nie sposób nie zagrać.
- Skoro
już przy tym jesteśmy to faktycznie ktoś z Was miał takie szerokie, fioletowe
spodnie z GS’u?
- Nie no, jest prawda czasu i
prawda ekranu. W ogóle historia powstania tego utworu jest prostsza niż się
komukolwiek wydaje. Była pewna zakrapiana impreza, Franek, Który grał z nami w
zespole The Butels, zrobił dwie zwrotki, a ja po latach dopisałem trzecią i
razem siedzieliśmy i poprawialiśmy zwrotki i tak powstał tekst. Po rozpadzie
The Butels sięgnęliśmy po ten utwór, bo szkoda, żeby przepadł w otchłani
historii. I tak później ten utwór znalazł się na albumie „Pozytywka” i ja bym
tutaj nie przypisywał prawdziwych historii. Mi się śmiać chce, bo mało kto wie
ale w 2003 roku, właśnie po wydaniu albumu „Pozytywka” na jakimś tam portalu
utwór ten był nominowany jako jeden z najgłupszych tekstów i komentarze były
takie, że teksty Farben Lehre niewiele sobą reprezentują. Ja mogę powiedzieć,
że osoby, które tak pisały też niewiele sobą reprezentują, bo odróżnienie
komedii od horroru to podstawa dobrego kinomana, a odróżnienie żartu muzycznego
od muzyki to podstawa dobrego słuchacza. Ale parę spodni z GS’u widziałem na
koncertach.
- Skąd
pomysł na „Anioły i Demony”? Ten kawałek wydaje mi się trochę nie w Waszym
stylu.
- My wypracowaliśmy taki model
grania, który nie opiera się na jednej stylistyce, nie jesteśmy zespołem
metalowym, nie jesteśmy zespołem hard rockowym, nie jesteśmy zespołem
hip-hopowym, nie jesteśmy zespołem, który się łatwo określa. My od pierwszej
płyty sięgamy po różne gatunki muzyczne, po różne klimaty, już na pierwszej
płycie jest taka piosenka jak „Krótka piosenka”, a już później były
„Helikoptery” w wersji reggae. „Anioły i Demony” są w tym samym stylu. Anioły
to faktycznie pierwszy utwór, który wypłynął gdzieś tam na szerokie wody,
zyskał większą akceptację publiczności i ludzie bardziej się z nim utożsamiają
i go śpiewają na koncertach.
- O
czym jest tak naprawdę ta piosenka?
- Nie ukrywam tego, że było to
nawiązanie do filmu z Tomem Hanksem. Ta piosenka to jest pewnego rodzaju
impresja, są różnego rodzaju teksty, jedne opowiadają jakąś historię, drugie
teksty to żart na jakiś temat, jeszcze inne teksty mają konkretny przekaz typu
„Judasz” gdzie przekazują jakieś prawdy życiowe, mniej lub bardziej wybredne i
mniej lub bardziej ofensywne w przekazie ale są też teksty impresyjne. Tam jest
zabawa słowem i zabawa różnymi wersami. Tak jest z Aniołami i Demonami, to nie
jest jakiś konkretny przekaz tylko sugestia, żeby spojrzeć na świat bardziej
przychylnie i zwrócić uwagę na te rzeczy dobre, a nie tylko na te rzeczy, które
są złe, bo ludzie, a Polacy w szczególności to malkontenci, którzy mają duże
tendencje do narzekania jak to jest źle. Więc jest to tekst przeciwko
malkontentom, żeby nie być takim i szukać tego co jest pozytywne, nie
przejmować się śmieciami, które są zupełnie zbędne. Jak ja mam brudno w pokoju
to posprzątam, a nie będę chodził i się martwił i drapał po głowie, o jej jak
jest brudno. To samo jest tutaj, jeśli coś mnie drażni to staram się to zmienić
i znaleźć jakieś pozytywy.
- Ze
względu na Wasz długi staż pracy macie jakieś rady dla raczkujących zespołów
punk rockowych?
- Ja bym nie globalizował punk
rockowych, bo pierwsza płyta Farben Lehre ma więcej wspólnego z twórczością The
Cult, takiego bardziej rockowego zespołu. Ja bym nie przywiązywał uwagi, a
młodym zespołom radziłbym się zastanowić co jest dla nich najważniejsze, bo
jeśli zakładasz zespół i nie odpowiesz sobie na to pytanie to może się okazać,
że to był zły pomysł. Jeśli dla Ciebie najważniejsze są pieniądze, sława,
apanaże, splendor towarzyski, prestiż w rodzinie i to, że możesz się pochwalić
kolegom, a muzyka jest na drugim miejscu to lepiej sobie odpuścić, bo nic z
tego nie będzie. Ta cała kariera i splendor będzie chwilowy, a w gruncie rzeczy
to strata czasu. Natomiast jeżeli ktoś uznaje, że dla niego najważniejszym
zjawiskiem jest muzyka i dążenie do tego, żeby była ona lepsza, coraz bardziej
dojrzała, coraz bardziej jeden z drugim będzie się bardziej realizować przez
dźwięki i uznaje, że to jest droga, którą chce wybrać to wtedy niech to robi i
wtedy niech nie zważa na przeszkody, na kłody rzucane pod nogi, bo młodym
zespołom nigdy nie było i nie jest łatwo. Mówię oczywiście o zespołach, które
poważnie podchodzą do tematu, a nie takie, że zespół zaczyna swoją karierę od
tego, że wydeptuje ścieżki do jakiś pacanów radiowych, żeby im dupę wylizać, i
żeby grali ich piosenki. A gdzie tu muzyka? Młode zespoły zanim się zejdą i
zaczną grać próby i zaczną grać próby muszą sobie zadać pytanie po co się
spotkaliśmy. Jak chcesz sobie pograć to sobie pograj w domu, jak chcesz przeżyć
przygodę to weź gitarę i graj na ulicy, a po paru godzinach Ci się odechce,
zgarnie Cię policja, dostaniesz 5 złoty w kapelusz i tyle. Jeżeli chcesz
rzeczywiście z tą muzyką coś zrobić, uważasz, że to jest Twój kierunek, to co
chcesz robić w życiu to wtedy jest szansa, że się uda. Tego właśnie życzyłbym
młodym kapelom i nie ma się co patrzeć na niesprzyjające okoliczności, bo
jeżeli jesteś prawdziwy to prędzej czy później ludzie to docenią, nawet jeśli
przyjdzie Ci czekać 15 lat pod warunkiem, że chcesz to robić. Jeśli udajesz,
jesteś kimś innym niż mówisz, że jesteś, w ogóle muzyka to jeden z Twoich
przystanków na drodze. Dzisiaj się zajmuję zwierzętami, jutro jestem muzykiem,
może będę jeszcze urzędnikiem, a może komputerowcem czy piekarzem to lepiej
odpuścić. Jeżeli to ma być cel, a celem jest dobra muzyka to trzeba sporo
pracy, samozaparcia, a przede wszystkim pasji i jeżeli to jest to wtedy warto
grać. Rzeczy nieszczere się nigdy nie obronią, nawet jeśli coś dzisiaj na topie
to za 10 lat pies z kulawą nogą nie będzie tego pamiętał.
Dziękuję Panu Wojtkowi za poświęcony mi czas, rewelacyjną współpracę i wyczerpujące wypowiedzi.
Całemu zespołowi Farben Lehre życzę dalszej owocnej pracy i kolejnych lat na scenie! :)
Zapraszam do przeczytania kolejnych moich postów, :)
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń