Dzisiaj kontynuacja moich marnych ale docenionych wypocin z września, które znajdziecie tutaj.
Była zimna i bardzo wietrzna sobota, stres zżerał mnie od południa ale czułam się przygotowana. W końcu wieczorem miałam wybrać się na koncert i to nie byle jaki koncert, a mianowicie Poparzonych Kawą Trzy.
Los się do mnie uśmiechnął i po części spełniły się moje marzenia, miałam przeprowadzić z nimi wywiad. Siedmiu profesjonalnych dziennikarzy z wielkim zapleczem zawodowym i ja, malutka, uboga w doświadczenie blogerka.
Wraz z moją Panią fotograf wbiłyśmy się na próbę i z niecierpliwością czekałyśmy na spotkanie. Dyktafon gotowy, mikrofon i kartka z pytaniami też, okej gotowa!
Na moich kilka pytań odpowiadali mi Roman Osica, Krzysztof Zasada, Mariusz Gierszewski, Wojciech Jagielski i Krzysztof Tomaszewski.
- Jak wiadomo wraz z wiekiem wszystkie gusta tak samo jak muzyczne się zmieniają. Czego słuchaliście będąc w moim wieku?
R.O.- Ja wtedy słuchałem metalu. Wtedy właśnie wychodziła płyta Metalliki "Black" czyli najlepsza płyta moim zdaniem. Czarna płyta i jej słuchałem non stop tak naprawdę. Gdy miałem 18 lat to miałem taką specjalną kurtkę, na której naszywało się takie naszywki. Tylko że na kurtce miałem akurat płytę Metalliki "Ride The Lighting" z krzesłem elektrycznym. Głownie metalu ale też oczywiście na drugą nóżkę Mozarta, bo wtedy miałem taki okres kiedy zacząłem słuchać muzyki poważnej i strasznie mnie zaczęła kręcić.
K.Z.- Jak miałem 18 lat to tylko bluesowe historie. Blues, oczywiście Lenny Kravitz, do tej pory. Gitarzystów dużo słuchałem ale przede wszystkim bluesowych jak J.J.Cale.
- Jak myślicie, jaka może być średnia wieku waszych słuchaczy? Czy jest to bardziej generacja X czy Y?
R.O.- Nie ma właśnie średniej wieku i to jest najpiękniejsze. Albo nie, może jest jakaś średnia u nas. Ostatnio graliśmy koncert na Ursynowie , który zorganizował burmistrz dzielnicy w Warszawie. Przyszło na ten koncert kilkaset osób. W pierwszym rzędzie siedziały panie po siedemdziesiątce, być może po osiemdziesiątce ale były też osoby młode, dzieci więc nie wiem. Ta średnia to może być 40 lat.
- Co do "Byłaś dla mnie wszystkim", jak się niosło trumnę? Jakie to jest uczucie?
R.O.- Pierwszy raz nieśliśmy trumnę wszyscy, chyba jeszcze nikt z nas wcześniej nie niósł. To znaczy ja kiedyś niosłem prawdziwą trumnę.
K.Z.- Nie no, ta też była oczywiście prawdziwa.
R.O.- Ale z wkładem prawdziwym. A tutaj nie możemy powiedzieć co było wkładem, na pewno nie był to trup.
K.Z.- Znaczy, różnie mówią.
K.Z.- Najfajniejsze wspomnienie z niesienia trumny to było Zakopane, Krupówki i zasłyszany komentarz z boku. Pan mówi do pani, pewnie mąż do żony "Ty, patrz jak krzywo niosą"
R.O.- Jakiś specjalista musiał być. To musiał być jakiś facet, który się na co dzień tym zajmuje i rzeczywiście ocenił, że krzywo niesiemy.
- Wyróżniliście jeden komentarz pod teledyskiem na YT, a mianowicie
"Ja, jako żałobnik zamojskich firm pogrzebowych mówię, że: w pierwszej części trumna niesiona bardzo słabo, lecz w drugiej chłopaki się zmobilizowali i poszli dobrze. Tylko lekką przesadą jest nieść trumnę socjalną w sześciu."
Spodobał Wam się prześmiewczy ton czy inność tej wypowiedzi?
R.O.- Nie no to był taki profesjonalny głos w tym wszystkim i jak następnym razem będziemy nieść trumnę to już na pewno zastosujemy się do jego wskazówek. Będziemy nieść godnie i dobrze zgodnie ze sztuką niesienia.
- Spotkałam się z porównaniem Poparzonych do kultowej już kapeli the Beatles. Jak się do tego odniesiecie? Chcecie być porównywani czy macie zamiar sprawić, że inne kapele będą porównywać do Was?
R.O.- Ja pierwsze słyszę.
K.Z.- Ale nie dziwi mnie to porównanie.Wydaje mi się, że stworzyliśmy coś takiego, a kto to sobie porównuje to już jego sprawa. My nie zabiegamy o to ale fajnie, no nie?
R.O.- Fajnie, fajnie. Ale właśnie dzisiaj słyszeliśmy jak jechaliśmy busem tutaj w radiu the Beatles "I Wanna Hold Your Hand". Bardzo podobne do "Ochujałem".
- Jak podchodzicie do swoich utworów, czy tak jak Katarzyna Nosowska z "Hey" traktujecie je jako próbę kontrolną czy raczej je katujecie?
R.O.- No właśnie ja się muszę do tego przyznać, ponieważ ja jeśli włączę jakąkolwiek płytę to jest to nasza płyta. Czyli lubię katować naszą muzykę i sprawia mi to jakąś tam przyjemność albo też nieprzyjemność, bo to też jest czasem nieprzyjemność przynajmniej dla mnie,
K.Z.- Ale powiedz, powód jest prozaiczny, ćwiczysz teksty,
R.O.- Tak, tak, oczywiście, bo ja zapominam zawsze tekstów więc muszę być na bieżąco ale z lubością to robię,
- Który utwór z Waszego całego dorobku muzycznego najbardziej Wam się podoba?
R.O.- No to każdy ma chyba inny utwór.
K.Z.- Wojtku, który utwór Ci się najbardziej podoba?
W.J.- Kebab. :)
K.Z.- A Tobie Romku? Kebab?
K.Z.- A mi się podoba utwór którego nie ma jeszcze na żadnej płycie.
R.O.- Myślę, że "Okrutna, zła i podła" jest takim utworem, który lubię w tej chwili grać i śpiewać, tak myślę. No i mamy też zupełnie nowy utwór, efekt świeżości. Mamy bardzo fajny utwór, w którym można się wyżyć wokalnie, jest bardzo fajny tekst, taki życiowy jak wszystkie zresztą, a ten to już bardzo życiowy i bardzo osobisty. Traktuje o związkach, które trwają wiele lat, są już po tym efekcie pierwszej świeżości, zakochania i podmiot liryczny wypowiada takie dość dziwne słowa, że chce sobie zmarnować życie z tą drugą osobą ale jest to de facto wyznanie takiej dojrzałej miłości.
- Może przenieśmy się trochę w czasie, a mianowicie do roku 2012. Występowaliście na Woodstocku, jakie to uczucie grać na tak dużej imprezie i raczej nie wyobrażam sobie pogo do Kawałka do tańca.
K.Z.- Byś się zdziwiła. :)
R.O.- Pokazał Woodstock, że da się pójść w pogo do Kawałka do tańca. No było kilka utworów do których pogowano nawet były te wszystkie ściany śmierci. Da się, oczywiście, że się da.
Woodstockowa publiczność jest genialna z tego względu, że nie ważne co to jest za muzyka, czy jest to muzyka delikatna czy nie, potrafią się świetnie przy tym bawić bez względu na to jakiej słuchają muzyki tak na co dzień i jaką lubią. A tam przyjeżdżają po prostu posłuchać muzyki i to jest fajne, że ci ludzie nawet jeśli nie lubią, nie słuchają i nie znają takiej muzyki jaką gramy to się przy niej dobrze bawią. Tak, nie ograniczają się. A wrażenie jest oczywiście piorunujące. Wyobraź sobie, ze stoisz na scenie , przed tobą jest kilkaset tysięcy ludzi, którzy jakoś tam reagują na to co grasz, to jest coś genialnego.
- Każdy ma jakieś pasje i hobby. Waszym dodatkowym zajęciem jest muzyka i czy to jest właśnie to, co nakręca Was jak młoda dziewczyna?
R.O.- Tak, to jest właśnie to, to jest nasza pasja. Oczywiście, że nas nakręca, bardziej niż stara dziewczyna niż jakakolwiek dziewczyna, jest to coś czego życzylibyśmy innym ludziom, żeby mieli właśnie taką pasję poza pracą, żeby nie zwariować żeby nie zamknąć się w takich czeluściach beznadziejności, żeby mieć jakąś pasję,bo ona też nakręca nas zawodowo. W tych zawodach, które wykonujemy, Krzysztof gra w kościele jako organista.
K.T.- I pięknie, głośno gram!
R.O.- Również jest w rożnych organizacjach, biznesowych. I generalnie każdy z nas robi coś innego i to też zawodowo nas nakręca.
- Jak radzicie sobie z hejterami?
R.O.- Nie mamy hejterów.
- Akurat tutaj mam cytat, a mianowicie ktoś uważa, że Wasze teksty są "prostackie i tandetne".
R.O.- Ja sam to napisałem żeby nie było, że jesteśmy tacy dobrzy.
K.Z.- To pewnie Bryndal napisał.
R.O.- Tak naprawdę nie zwracamy na to uwagi. Znaczy my jako dziennikarze jesteśmy dość mocno uodpornieni na hejty, Każdy kto ma Twittera i na nim konto wie, że trzeba się uodpornić, a jak ktoś jest mocno wkurzający to blokujemy.
M.G.- Myślę, że więcej hejtu mamy jako dziennikarze niż jako zespół.
K.Z. Chyba Ty!
R.O.- Zdarzają się tacy, którzy napiszą "ale chujowy klip" czy coś tam. Ale takimi ludźmi się ciężko przejmować.
K.Z.- Ale to nie jest hejt, ktoś ocenia i komuś się nie podoba.
R.O.- Tak, to też jest ocena, że komuś się nie podoba. Ale nie ma takich dużych akcji typowo hejterskich. Życzyłbym każdemu zespołowi jak najmniej tego hejtu.
- Koncertujecie, sporo, wczoraj Wrocław, dzisiaj Rzeszów jutro Lublin. Na pewno zdarzyły się Wam jakieś mocno dziwne sytuacje.
M.G.- Tak, to ja Ci opowiem i nawet mogę pokazać Ci zdjęcia. Pojechaliśmy w trasę z wężem. Był to wąż boa, dwu metrowy, który jechał z nami oczywiście nie w kabinie tylko w koszyku. Historia jest taka, że akurat jechał z nami kierowca, który był fakirem i miał tak samo występ w Krakowie jak i my. Więc on odwiózł nas do Krakowa i pojechał dawać swój koncert fakirski. Oprócz tego węża miał jeszcze taką dechę nabitą gwoździami, na której się kładł na tym swoim występie. Ten wąż niestety strasznie śmierdział. Węże kiedy się przestraszą wydzielają jakieś feromony odstraszające. O Jezu, to było straszne. Nawet zdjęcia śmierdzą. Nikt jeszcze nie jeździł z wężem na trasę,
R.O.- Baliśmy się usnąć.
K.T.- Rano jako duchy patrzymy, a tu wszyscy poduszeni.
- Wasz debiutancki album nosi nazwę Musculus Craemaster, dlaczego tak?
R.O.- Co do Musculus Cremaster, stwierdziliśmy, że ta nazwa jest idealna dla tej płyty ze względu na to, że właśnie ma powodować ta muzyka to co powoduje właśnie mięsień dźwigacza jądra.
- A może jakieś nowości?
R.O.- Będzie singiel nowy, na pewno. Mamy pomysł na teledysk, też będzie podobny do tego z trumną, będzie nie wiem czy kontrowersyjny ale na pewno magnetyczny jak tamten.
K.Z.- A trumna się pojawi?
R.O.- Może się pojawi.
M.G.- Nie teraz sam nagrobek.
R.O.- Teraz jest u Jacka w garażu.
M.G.- Ale teraz zmieniła barwę i Jacek bierze ją na spływ.
Bardzo dziękuję całemu zespołowi za poświęcony mi czas, satysfakcjonujące odpowiedzi i pełen profesjonalizm.
Serdeczne podziękowania do mojej cudownej Pani fotograf za rewelacyjne zdjęcia z prób.
Zapraszam do przeczytania innych postów.:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz