Cieszanów ciąg dalszy. Jeśli za rok będzie tak dobry skład, to ja śpię pod sceną i nawet się nie ruszam.
Dzisiaj druga kapela, którą pomęczyłam swoimi pytaniami i ogólnie zabrałam im trochę czasu. Goście pochodzą z Bielska-Białej, na scenie dają z siebie dwieście procent, jak nie więcej, ludzie ich uwielbiają i bardzo często witają hasłem "wypier**lać". Każdy zespół marzy o takim gorącym przywitaniu. Co za miłość!
Lej Mi Pół, największa moja zagadka. Teksty nie należą do górnolotnych, a nawet są głupkowate, ale to tylko taka maska. Jeśli myślicie, że oni faktycznie tacy są, to jesteście w wielkim błędzie. Zaskoczyli mnie swoją inteligencją i wysublimowanym humorem. Chciałabym kiedyś z nimi przeżyć jakąś dobrą imprezę, po której obudzę się na Ukrainie.
Wiedzą jak to jest dostać prętem po jajach, smakosze bimbru, gustują w siostrach, bazgrali kiedyś po ścianach i ich największym dziełem były cycki, uwielbiają kebaby, czyli narodowe danie perkusisty. Najprawdopodobniej odwiedzili dziewczyny z Tajlandii i przeżyli nie jedną przygodę z najróżniejszymi tabletkami. Ogólnie ostra mieszanka wybuchowa, koniecznie musicie wpaść na ich koncert, zaliczyć pogo i pośpiewać razem z nimi. Gwarantowane niezapomniane wrażenia!
Na kilka pytań odpowiadał mi nie najbardziej urodziwy facet, głos zespołu, czyli Maślak.
- Dlaczego tak się ograniczacie w nazwie zespołu, nie lepiej po prostu "Lej Mi Wszystko" albo " Nie Lej mi nic"?
- To się wzięło z improwizacji. Ktoś kiedyś rzucił takim tekstem na imprezie, śmialiśmy się jak debile z tego hasła przez co najmniej pół roku i dwa lata później założyliśmy zespół. Uznaliśmy, że to było prorocze, ale to nie ma żadnej głębi, nie ma żadnej idei. Ale picie mniej jest zawsze lepsze dla ciała i ducha.
- Co jest Waszą muzą, oprócz alkoholu?
- Skąd wiedziałaś, że alkohol? (śmiech) Oprócz alkoholu, nie ma inspiracji. Nawet nie słuchamy żadnej muzyki konkretnie. Znaczy, coś tam słuchamy, ale to nie przekłada się na to, co gramy, albo może się przekłada. Nie skupiamy się na tym tylko tak sobie gramy.
- A macie jakieś inspiracje, bo fani twierdzą, że mocno zalatuje od Was Big Cycem.
- Wiesz co, nasi fani są ogólnie naprani jeśli coś mówią albo piszą w Internecie, więc nie ma się tym co sugerować. Natomiast nie ma się tym bardziej sugerować tym, co ja mówię, bo też wypiłem dwa piwa. Big Cycem raczej nie, chociaż tak to wychodzi. Niektórzy mówili, że gramy oi punka, nie wiedzieliśmy co to jest, dopóki nie dostaliśmy w ryja od skinheadów, to wtedy się dowiedzieliśmy. Niektórzy mówią, że gramy kalifornijski punk, ale my nie wiemy co to jest. Nie no, śmieję się, wiemy. Taką muzykę, jak my gramy słuchało się w latach 90. prosta muzyka, bez przejść, bez solówek, zwrotka, refren, zwrotka, refren i następna. Takie proste lata 90.
- A taka wymarzona współpraca?
- Wiesz co, graliśmy dużo koncertów, nie mamy czegoś takiego. Mamy sporo koncertów, które zagraliśmy z takimi zespołami jak TPN 25 czy Kabanos i wiele innych, które jak nie wymienię to się obrażą, więc nie chcę wymieniać, ale to było już wymarzone, żeby z nimi grać. Nie mamy takich celów, żeby z kimś tam zagrać jak na przykład z Dawidem Podsiadło, ale jeśli chciałby z nami zagrać to nie ma problemu.
- Czy twórczość jakiegoś zespołu, artysty wpłynęła na Was tak jak uderzenie prętem po jajach?
Wiesz, to są wszystko prawdziwe historie, tylko one się nie wydarzyły. Chyba nie było takiego zespoły, ogólnie wpływają takie rzeczy, które nie mają nic wspólnego z muzyką. Akurat "Prętem po jajach" jest z jakiegoś dowcipu.
Wpada Hans do obozu i jest akurat Wielkanoc i mówi:
-Dzisiaj dostaniecie po jajku...
-Hurrra!
-...prętem
Właśnie stąd wzięła się ta piosenka i nie jest związana z twórczością zespołu, wzięła się z jajec.
- Myślę, że Politechnika jest trochę przesadzona, skąd taka wiedza na jej temat?
- No pewnie, że nie, nikt z nas nie był na Politechnice. Zdarzyło się spotkać na mieście dziewczyny z rosyjskiej wymiany. Ale to było dawno, lata 90. więc nie możesz tego pamiętać. (śmiech)
- Kilka dni temu pytałam się o to Nocnego Kochanka, więc zapytam także Was. Dostaliście kiedyś stanikiem w twarz?
- Jedeniewyobrażalnomilion. Nie no, śmieję się, nie wiem. To dobre pytanie, trzeba je kiedyś policzyć, ale trzeba było się zapytać ilu chłopów rzuciło nam majty. O staniki to łatwo pytać, bo to łatwo policzyć.
- Na sam koniec wytłumaczysz mi może tekst, że z Waszych koncertów można wynieść rzeżączkę lub raka wyobraźni?
- Może zacznijmy od tego pierwszego, od rzeżączki. No cóż to dużo mówić. To kiedyś kolega napisał w wywiadzie, ale to nie chodzi o rzeżączkę wiadomo którą. Ale dlaczego on tak napisał, to jego trzeba się zapytać. Prawdopodobnie chodziło o to, że wynosi się awersję do uczuć ponad naturalnych. Jest coś takiego? To jest tak głębokie, że nikt nie potrafi tego wytłumaczyć. A rak wyobraźni to wiadomo, pochodzi od tego, że niszczymy wyobraźnię swoimi piosenkami.
Panom z Lej Mi Pół serdecznie dziękuję za poświęcony mi czas, za tak miłe przyjęcie i za ogromną dziennikarską pomoc. Grajcie jak najdłużej!
Zapraszam do przeczytania innych postów. :)
Słowa wstępu. Świetny blog i temat super. Wypada, nie wypada takie propozycję rzucę. Oczywiście na opinie piosenek. Slayer - You Against You, Repentless i Pride In Prejudice (inaczej trylogia Repentless, a kolejność taka jak podałem. dobra historia nawiasem mówiąc). Żeby nie było nudno i krótko to od niechcenia do zachęcenia coś z repertuaru Hendrixa oraz Disturbed - The Vengeful One. Czy podejmiesz się wyzwania czy nie, czas pokaże czy cuś. Oby dalej posty i wywiady były na tym blogu :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki za komentarz i to w dodatku tak pozytywny! A propozycja - rewelacja, oczywiście postaram się w najbliższym czasie spłodzić taki post.
UsuńPozdrawiam :)
Btw, tak wiem. Literówka jest
OdpowiedzUsuń