piątek, 24 kwietnia 2015

Shaggy - Boombastic

Pierwszy i nie ostatni Jamajczyk zawitał u mnie na blogu i to nie z byle jaką piosenką.


Byłam lekko w szoku gdy zobaczyłam w jakim wieku jest już ten artysta. Stu procentowy kobieciarz z hipnotyzującym głosem sprawiał, że dziewczyny na jego widok ściągały majtki przez głowę szczególnie przy tej piosence. 
Ciągle świeży kawałek sprawia, że większość z nas dobrze się przy nim bawi. Sama nie pogardzę dobrym dancehall'em przy tym utworze. Ale właściwie o czym jest ten wielki przebój?
Z mojej perspektywy o niczym ciekawym jak w większości piosenek młodych wokalistów z buzującymi hormonami. Boombastic, czyli lekko perwersyjne przygody łóżkowe do których prawdopodobnie nie doszło. Cały tekst jest dla mnie bardzo śmieszny. Dziwne a zarazem erotyczne porównania do żywności potrafią wprowadzić w zakłopotanie przy interpretacji. Plusem jest to, że Shaggy zachowuje się jak na prawdziwego faceta przystało i wychwala swoją kochankę. Opowiada całemu światu jaka ona jest cudowna, piękna i słodka. Chociaż z naszego dzisiejszego głównego bohatera niezły narcyz. Nie potrafi przejść koło swojego odbicia w lustrze obojętnie. Dziwię mu się.
Co można zobaczyć w teledysku oprócz wijących się, prezentujących swoje wdzięki kobiet w towarzystwie Shaggy'ego? Nic.
Całość rozpoczyna się od mocnego uderzenia butem w kraty, co sprawiło, że przez cały klip uważamy artystę za nieco niegrzecznego. I to byłoby na tyle. Skromna impreza, dziewczyny zatracone w dancehall'u i między nimi On, Mr. Lover. Przyczepię się jeszcze do jednej rzeczy. Shaggy przy tych kobietach wygląda jak bezdomny albo jak to się teraz mówi, hipster. Tak, 20 lat temu była zupełnie inna moda. Ubrania po starszym bracie sprawiały, że wszyscy cię szanowali. 
Podsumowując, nie mam się dzisiaj do czego przyczepić. Pan Boombastic jeszcze na długo z nami zostanie. 
Zapraszam do przeczytania innych moich postów :)

sobota, 11 kwietnia 2015

Tylko jeden temat: Koniec Świata

Jestem zdumiona ile już przeżyłam tych wymyślonych końców świata. O ile się nie mylę w tamtym roku miało być ich około czterech. Zastanawia mnie fakt, że tyle osób się na to nabiera tak jak na apokalipsę zombie. Głupota ludzka nie zna granic. Artyści również postanowili wykorzystać sytuację i stworzyli kilka kawałków na zakończenie w 1999 i 2012 roku. Jedne lepsze, drugie gorsze. Grunt, że się sprzedały. Właściwie to jest niezły pomysł na zarobienie dobrych pieniędzy. Znajdź jakieś nadchodzące wydarzenie siejące postrach i napisz dobry tekst, reszta to już jest czysty przypadek. 
Zacznijmy chronologicznie i tak te najstarsze piosenki mają więcej klasy niż ten obecny kicz. 

Jennifer Lopez - Waiting For Tonight

Denerwują mnie takie piosenki. Tekst kobiet jest zawsze o tym samym, o znanym nam uczuciu. Ale żeby nie było tak łatwo to teledysk mamy zupełnie oderwany od słów.
Miłość, jakie to pięknie. Tylko po co wałkować to już milion razy. Czasami takie teksty przypominają mi seriale paradokumentalne typu "Trudne Sprawy". Oni razem, namiętność, jego objęcia, jej usta. No ile już można. Tak, to staje się już nudne ale ludzie lubią takie ckliwe kawałki. Czemu? Prawdopodobnie nie rozumieją o czym wokalista śpiewa i dają się ponieść muzyce, która jak na lata 90. była bardzo dobra. 
J Lo czeka na tą jedyną noc z ukochanym w dzień końca świata. Jak dla mnie nie ma to zupełnego sensu. Są dużo ciekawsze rzeczy, które można zrobić w ostatnich godzinach istnienia. 
Może teledysk nie porusza ale przynajmniej jest powiązany z dzisiejszym tematem w przeciwieństwie do słów. Jedna część to śpiewająca do lustra autorka a w drugiej połowie zaczyna się rozgrywać akcja niczym z japońskich filmów grozy. Ostatnie minuty na imprezie sylwestrowej i ta niepewność, czy będzie koniec świata, czy też nie. Kiedy gasną światła ludzie nie wpadają w panikę, są cierpliwi i dalej czekają. I nagle na wielkim ekranie widoczny jest napis "2000" i wszyscy skaczą, cieszą się i tańczą. 
Ze wszystkich kawałków, które chcę dzisiaj przedstawić, ten był najciekawszy. Zaczynamy schodzić w dół.

Mike Candys - 2012 (If The World Would End)


Witam w roku 2012 i przedstawiam Wam najgłośniejszy koniec świata. Mówiono o nim wszędzie, powstały o nim filmy i niezliczona ilość piosenek i wierszy. I wszystko dlatego, że Majowie byli za bardzo leniwi żeby napisać kalendarz na następne lata.
Czytając te wszystkie marne teksty o niczym ten się wyróżniał. Przynajmniej przedstawia sytuację. Bardziej było o tym nadmienione. Reszta to zwykłe pocieszenie, które brzmi raczej jak rozkaz. Mamy się bawić i koniec kropka. Jeśli nie będziesz podnosił rąk do góry, zginiesz marnie. Tak ja to interpretuję, co miał na myśli Mike Candys, nie wiem. Jego marny geniusz mnie przeraża i nie chcę się zagłębiać w jego wyszukane teksty o tak wstrząsającej bzdurze. 
Oglądając teledysk zastanawiała mnie jedna rzecz. Jeśli przed końcem świata schowamy się w opuszczonych piwnicach jakiegoś budynku to przeżyjemy? Może miał być to tylko nieudany symbol? I jeszcze jedno. Czy ten klip nie powinien być bardziej realistyczny? Czy w obliczu końca wszyscy mieliby ochotę tańczyć? Raczej część modliłaby się w kącie, inni popełniliby samobójstwo a reszta siedziałaby przerażona i patrzyła przez okno. Jednak wszystko ma swoją logiczną całość. Okazuje się, że tak, podziemia są najlepszym schronieniem. Potraktujcie to jako radę na przyszłość.
Myślałam, że już nic gorszego o tej tematyce nie znajdę. Myliłam się. 

Britney Spears - Till The World Ends

Niezawodna Britney. Wszystko potrafi przemienić w kicz. Tak jak w przypadku J Lo tekst nie jest o niczym ważnym. Mężczyźni kręcący się tylko wokół wokalistki, wieczna impreza, litry alkoholu. Nawet nie można określić o czym jest ta zbieranina bezsensownych słów. Miłość czy jakiekolwiek uczucie odpada. Raczej jest to erotyzm w czystej postaci powiązany z wódką. I ten skomplikowany, rozbudowany do granic możliwości refren. Naprawdę godne podziwu. Na prawdę, po niej spodziewałam się czegoś więcej. Jednak pieniądze zmieniają ludzi. Komercja się szerzy. To takie smutne jak prawdziwa muzyka idzie w zapomnienie i zastępuje ją takie coś. 
I teraz uwaga, teledysk, który wcale nie ratuje całości ale mamy tam kolejne miejsce, w którym mamy szansę przetrwać. Studzienka kanalizacyjna uratuje nam życie. Tam możemy znowu tańczyć i się śmiać. Przecież tam koniec świata nam nie straszny. Tyle sprzeczności, tyle pytań. Większej tandety nie da się stworzyć. Już nawet piosenka "Barbie girl" Aqua jest znośna, ale tego nie da się słuchać. Zawiodłam się, bardzo. 
To by było na tyle, jeszcze tylu tragicznych piosenek nie miałam w jednym poście. Podążanie za sławą może pogrążyć wokalistę. Może następne kawałki będą lepsze choć szczerze w to wątpię.
Zapraszam do przeczytania innych moich postów. :)

środa, 1 kwietnia 2015

Sukces girlsband'ów i boysband'ów.


Przez ostatnie kilka dni miałam czas na zadawanie sobie różnych dziwnych pytań. Dzięki jednemu z nich narodził się pomysł na dzisiejszy post.
Zdaję sobie sprawę, że tym tematem włożę kij w mrowisko i zbuntują się przeciwko mnie fanki tego trzeciego zespołu na powyższym zdjęciu ale kiedyś muszę to powiedzieć. Zastanawialiście się dlaczego są tak popularni? W latach 90. Spice Girls i Backstreet Boy a teraz One Direction.
Czy oni się kiedyś obudzili i pomyśleli, że to jest ich muzyka, to co im gra w duszy? Nie, tak nie było. Ich sukces zawdzięczamy jednemu mądremu człowiekowi z kalkulatorem. Wszystko zostało dokładnie wyliczone a fani są tylko liczbą w wyniku. Może jest to mocne uprzedmiotowienie ale taka jest prawda,   trudna do przyswojenia ale jednak. Właściwie to nigdy takie grupy nie miały nic do przekazania ale obecnie to jest jeszcze gorzej, bo stoi za tym komercja. Smutna rzeczywistość. Nastolatki nabierają się na takie sztuczki dzięki czemu tacy "artyści" zarabiają mnóstwo pieniędzy. Po takim rozmyślaniu już wiem dlaczego współcześnie takie zespoły się rozpadają. Czyżby miały dość oszukiwania ludzi? Wystarczy przeczytać wiadomości muzyczne.
To co najbardziej mnie bawi to wiadomości po takich wpisach. Cudowne hejty. Ogromne fanki bronią swoich idoli wyciągając bezpodstawne i bezsensowne argumenty.Czemu nie wyrazicie swojej opinii publicznie tylko prywatnie i oczekujecie, że będę się z wami zgadzać w każdym aspekcie. Z drugiej strony cieszę się, że ktoś czyta mojego bloga.
Wracając do tematu. Daję One Direction jeszcze maksymalnie dwa lata i nastolatki będą mogły całą dobę opłakiwać swój zespół. Nie czepiałabym się gdyby mieli coś fajnego do przekazania,  ale to jest takie brytyjskie disco polo. Może i nawet gorsze od naszego (co nie znaczy, że nasze jest złe), bo przy powyższym gatunku można się jeszcze pobawić a przy tym? No właśnie, to jest dobre pytanie. 
W jakim celu zostały stworzone takie grupy? Dla mnie odpowiedź jest prosta, są to maszynki do zarabiania pieniędzy. Jeśli ktoś, kto to czyta uświadomił sobie swoją naiwność to czuję, że ten post spełnił swoje zadanie. 
Zapraszam do przeczytania innych postów :)