środa, 27 kwietnia 2016

Co łączy Boney M i Abbę?

Z dnia na dzień czuję się coraz bardziej stara więc myślę, że najwyższy czas sobie trochę powspominać i w pewnym sensie kontynuować wcześniejszy post. Mogłam może mieć siedem lat gdy odkrywałam świat muzyki na własną rękę i przesłuchałam masę utworów ale tylko dwa zespoły zapadły mi głęboko w pamięć. Mogę je spokojnie nazwać symbolami mojego dzieciństwa, chociaż są to grupy wczesnej młodości mojego taty. Chyba wtedy najbardziej mi się podobały te dziwne stroje typowe dla lat siedemdziesiątych, bo jestem pewna, że mając kilka lat nie zwracałam uwagi na tekst, symbolikę i zawarte interpolacje. 
Pierwszym zespołem była szwedzka Abba, którą wciąż lubię sobie posłuchać gdy brak mi motywacji.
"Waterloo" było takim utworem, przy którym najbardziej lubiłam się ruszać po babcinym salonie ale o niekontrolowanych ruchach będzie więcej przy drugim zespole. Zresztą, tą właśnie piosenką wygrali Eurowizję w 1974 roku i w stu procentach na to zasłużyli. Ciekawe czy ktoś w podobnym wieku do mojego przyzna się do słuchania Abby czy nawet Modern Talking, który to jest powszechnie uważany za szczyt żenady. Smutne, że nikt otwarcie nie powie o swoich wyborach, bo boi się odrzucenia. Wracając do Szwecji, zespół po 10 latach kariery zakończył działalność, a ich piosenki do dziś rozbrzmiewają w stacjach radiowych czy nawet na dobrych imprezach. Film "Mamma Mia!" oraz spektakl o tym samym tytule w Teatrze Muzycznym Roma, swoją drogą rewelacyjny, są genialnym podsumowaniem tej burzliwej dekady.
Kolejny i ostatni zespół to zachodnioniemiecki Boney M. Ci, którzy znają tą grupę to tak, urzekł mnie jedyny mężczyzna w zespole, który posiadał talię o jakiej marzy większość dziewczyn i burzę czarnych loków nie tylko na głowie czyli Bobby Farell. Niestety, obiekt westchnień siedmiolatki zmarł sześć lat temu. Pocieszające jest to, że trzy karaibskie emigrantki mają się dobrze. Warto się jednak przez chwilę zatrzymać przy tajemniczym Farell'u. Wydawało mi się, że jest on taką wizytówką, takim rodzynkiem ale coś za mało śpiewał. Okazuje się, że on nigdy nie zaśpiewał na scenie, tylko dobrze grał. Ten charakterystyczny, murzyński głos należał do Franka Farian'a, który to w 1974 roku wyszedł z inicjatywą założenia zespołu. Pomimo tak sporego przekrętu, który wyszedł dopiero niedawno, wiernych fanów jakoś to nie zraziło do nieistniejącego już zespołu ale sezonowców już tak. Jeśli chodzi o utwory to były one aż za bardzo komercyjne, ważne, że dobrze się sprzedawały, a ludzie świetnie się przy nich bawili. "Daddy Cool" jest chyba najbardziej rozpoznawalnym kawałkiem całej grupy, a później to "Rasputin", który rewelacyjnie przerobił na metal zespół Turisas. Ja cały czas lubię naśladować te dziwne i niekontrolowane ruchy Bobby'ego do tego kultowego już euro disco.
Czy dzisiejszy Gang Albanii czy inne zespoły zastąpią te kolorowe grupy z lat siedemdziesiątych? Kto wie, może za 40 lat ktoś napisze podobnie o Popku. ;)
Zapraszam do przeczytania innych postów. :)

sobota, 16 kwietnia 2016

Coldplay - Hymn For The Weekend

Wczoraj zaczęliśmy weekend, a więc...

Dobrze jest rozpocząć kilka dni wolnych od pracy fajną piosenką. Niewątpliwie większość z nas świętuje odrobinę luzu właśnie z powyższym kawałkiem. Dlaczego? Wpierw wszyscy patrzą na tytuł, później na chwytliwą i relaksującą melodię, a na koniec oglądają kolorowy teledysk. Ci, którzy znają chociaż trochę język angielski wyłapują prostsze słowa i tłumaczą sobie na polski, jednak to nie wystarczy.
Indie, kraj ostrego żarcia, Bollywood'kich filmów, pięknych krajobrazów i kolorowych sari. Numer jeden na mojej liście krajów do odwiedzenia. W ramach piosenki dnia przeniesiemy się do tego jakże niezwykłego kraju.
Właśnie świętujemy wiosnę, czyli kolorowe (jak wszystko w Indiach) Holi, na którym to wszyscy obrzucają się kolorowymi farbkami. Ogólnie super, każdy się bawi tylko szkoda, że przez jeden dzień. W trakcie tego festiwalu grupa Coldplay, o której już pisałam na blogu, postanowiła nakręcić teledysk do piosenki o jakże przyjaznym tytule. 
Ale nie obeszło się bez kontrowersji, ponieważ w klipie wystąpiła Beyonce, która według niektórych nie powinna nosić narodowego stroju sari, który ma reprezentować kobiecą skromność. Inni natomiast mówią o zawłaszczeniu sobie obcej kultury. Jak dla mnie to tylko dodatkowa, bezpłatna reklama kraju i nie ma mowy tu o naruszeniu jakiś praw czy zhańbieniu sari.
Wracając do piosenki i jej tekstu to szału nie ma. Znowu ckliwy kawałek o udanej miłości otoczony nadmuchanymi komplementami. Niby słodkie do granic możliwości jednak w połączeniu z odpowiednią melodią jest całkiem znośnie. Jeśli nie jesteście fanami takich oto słodyczy nie wsłuchujcie się w tekst tylko dajcie się ponieść muzyce, nieco komercyjnej ale jednak to muzyka.
Czym Coldplay zaskoczy nas następnym razem? Nie wiem, może znowu ktoś wygrzebie z ich "nowej" płyty dobry kawałek za kila lat. Prawda jest taka, że znowu będzie hitem. 
Zapraszam do przeczytania innych postów. :) 

niedziela, 10 kwietnia 2016

Odkrywamy artystę - Cukierki


A Tobie z czym kojarzy się słowo "Cukierki"? Łasuchy już myślą o słodyczach, a dentyści o pełnym portfelu. A czy ta prosta rzecz, która na pewno jest u Ciebie w domu znajdzie miejsce na scenie? Okazuje się, że tak. Dzisiaj na tapecie duet przeuroczych panów, którzy zapewne utożsamiają się z nazwą swojego zespołu.
Mateusz Rusin znany głównie z serialu "Ranczo" i z Kabaretu na Koniec Świata oraz Przemek "Dred" Pietrzak znany ze współpracy z takimi zespołami jak Hurt czy Afromental. Goście, którzy niedawno świętowali rok swojego istnienia, a mimo to mało osób o nich wie, a szkoda.
Kawał dobrej elektroniki, którą panowie grają niesamowicie wciąga i chce się ich jeszcze i jeszcze, a sceniczna skromność Mateusza potrafi zauroczyć.
W ramach serii odrywamy artystę Panowie zgodzili się odpowiedzieć mi na kilka pytań. 


- Zważywszy na dość oryginalny styl produkowanej przez Was muzyki pewnie ciężko jest stworzyć konkretną piosenkę, prawda?

dred: Nie ma czegoś takiego jak konkretna piosenka. Każdy nasz utwór to coś co powstaje z jakiegoś pomysłu i ewoluuje w finalny produkt. Często od wersji pierwszej do ostatniej mija duuużo czasu a czasami wystarczą jedne poprawki i mamy hita. 
Rusin: Tworzenie jest dla mnie najciekawsze, tak samo jak improwizacja na koncertach. Nie zakładamy wcześniej jak zamknąć dany utwór w formę. Przeciwnie, zostawiamy go, a w pewnym momencie wraca. Odmieniony 


- Nie ukrywajmy, tworzycie ambitną muzykę, przynajmniej ja ją tak odbieram. Jak myślicie, jaka może być średnia wieku Waszych słuchaczy?

dred: Średnia wieku 60, średnia waga 80 (śmiech) A tak na poważnie to z tego co obserwujemy na FB to słuchają nas zarówno gimnazjaliści jak i starsze pokolenie 50+. 
Rusin: Jeżeli pytasz jaka grupa wiekowa słucha “ambitnej” jak to określiłaś muzyki to mam nadzieje, że każda.  


- Po prawie roku działalności na scenie macie już kilka utworów, czy największym sukcesem jest kawałek „Error”?

dred: Dla mnie naszym największym jest fakt, że jesteśmy razem z Mateuszem w stanie pogodzić nasze “pozacukierkowe” obowiązki i grać koncerty. A jeszcze większym sukcesem jest to, że na te koncerty przychodzą ludzie. Total czad.
Rusin: “ Error” zaskoczył od razu. Coś w tym jest. Teraz bardziej eksperymentujemy.


- Hejterzy to już stały element wszystkich artystów, jak radzą sobie z nimi Cukierki?

dred: Dajemy im za darmo nasze krówki. 
Rusin: Dajemy po dwa cukierki. 


- Wasz styl odbieram jako nieco psychodeliczny. Ciężko jest się wybić na polskiej scenie z takim rodzajem muzyki?

dred: Dzięki Bogu jest to ambitna psychodela. Mamy już z górki.
Rusin: Kiedy się wybijemy to damy znać.


- Niedawno zawitaliście w Latającym Klubie 2. Jest to zupełnie inny występ czy podobny do występu kabaretowego?

dred: Każdy nasz występ jest kabaretem.
Rusin: Zagraliśmy swoje, ale ze świadomością, że są kamery. Przywitaliśmy się z ludźmi. Bardzo tego chciałem.


- Byliście na tegorocznym WOŚP’ie. Czyj to był pomysł z wystawieniem na Allegro udziału w teledysku? Czy to było dobre posunięcie?

dred: Czy dobre to się okaże dla osoby, która wygrała. Dla nas to wielki zaszczyt, że mogliśmy wesprzeć WOŚP. Osoba, która wygrała dała 1000 zł. To więcej niż inne aukcje niektórych celebrytów i blogerów, to nas cieszy jeszcze bardziej. 


- Chociaż to miał być wywiad z Cukierkami to muszę skorzystać z okazji i zapytać się o jedną rzecz. Skąd pomysł na „Fasolove” kabaretu Na Koniec Świata? Mało która kabaretowa piosenka była tak popularna.

Rusin: Pomysł pojawił się nagle i był spontaniczny. Nie mówił skąd jest. “ Fasolove” to hit, ale nie rozumiem dlaczego Dred nic nie napisał, sam nie raz mi podśpiewuje fragmenty.
dred: Wstydzę się.


- Kiedy możemy się spodziewać od Was nowości? Fani na pewno czekają z niecierpliwością.

dred: Na najbliższych koncertach będziemy grali nowe piosenki, dzisiaj na próbie powstała jedna. Na koncertach gramy też improwizacje - czyli coś co zawsze jest inne i spontaniczne.  W kwietniu gramy w Rudzie Śląskiej. Potwierdzamy jeszcze daty na kwiecień i maj. Trochę tych koncertów będzie. Ale skupiamy się teraz głównie nad płytą. Chcemy ją wydać na lato - trzymajcie kciuki, żeby się udało.
Rusin: Dokładnie. Siemando.


Wielkie dzięki dla Mateusza i Przemka za poświęcenie mi swojego czasu i świetną współpracę. :)

Zapraszam do przeczytania innych postów. :)