czwartek, 9 lipca 2015

Skrillex - First of the Year / Słoń - Ania

Czy można połączyć dubstep Skrillex'a z hip-hopem Słonia?
Gatunki są zupełnie różne, totalnie do siebie nie pasują ale pozory mylą. Jest jedna rzecz, która łączy tych dwóch artystów a mianowicie piosenki. Nie kilka lecz właśnie dwa kawałki zmusiły mnie do połączenia ich w jednym poście. Mowa tu o First of the Year Skrillex'a i piosence Słonia pt. Ania.
Co w obydwu przypadkach jest kluczem? Nawiązanie do pedofilii, ale nie tylko temat jest tu ważny. Otóż dubstepowy mistrz stworzył genialny teledysk ale brak w nim tekstu natomiast hip-hopowy mistrz zabawił się słowami nie tworząc klipu. Łącząc dwie naprawdę dobre rzecz mógłby powstać kawał ciekawego materiału.
Całość wygląda tak, jakby panowie ze sobą współpracowali. Każdy szczegół zawarty w tekście jest uchwycony w klipie. Niebywała zgodność tak różnych projektów.
Ogólnie akcja w obydwu przypadkach toczy się w niewielkim miasteczku gdzie mała dziewczynka jest obserwowana przez starszego faceta - pedofila. Gdy wydaje się, że on ma ją w garści niewinna ofiara zamienia się w zabójcę - demona. Przyjmuje dziwne pozy, zamienia się w przerażające postacie. Wygląda na to, że nie torturuje takich osób pierwszy raz. Po chwili gość umiera wykończony tymi "zabawami". A dziewczyna dodaje kolejną osobę do kolekcji.
Okej, wszystko się zgadza. Ale coś mi nie pasował ten, dość dziwny tekst do piosenki Skrillex'a. Nie musiałam długo szukać, otóż okazuje się, że w kawałku nie ma zaplanowanych słów. Jeśli First of the Year odtworzymy od tyłu i obniżymy transpozycję (-30) to usłyszymy: For you I give away, my unhappiness, in colour. To pochodzi z Equinox, piosenki z 2008 roku, dlatego mamy dwa tytuły.
Tajemniczym upiorem, pojawiającym się w obu przypadkach jest Szarak, często określany jako "Greys". Mistyczna, pozaziemska istota. Oczywiście, tekst Słonia jest dość drastyczny z wieloma szczegółami i naturalne jest to, że teledysk nawet w jego wykonaniu musiałby ograniczać się do zaledwie kilku mniej odważnych scen. Szkoda, na podstawie tej wyimaginowanej historii mógłby powstać kawał świetnego teledysku. Jednak Skrillex wyprzedził zamysł rapera o dwa lata. Zrobił to wszystko z dobrym smakiem, nie obrzydzając widza lecz wręcz zaciekawia swoją dość pokręconą, lekko chorą twórczością. I to jest klucz do sukcesu, totalny indywidualizm w obydwu przypadkach.
Jeszcze nie spotkałam się z takim dopasowanie dwóch rzeczy, ciekawa jestem, czy jeszcze kiedyś się spotkam z taki przypadkiem.
Zapraszam do przeczytania innych postów. :)    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz