niedziela, 30 sierpnia 2015

Michael Jackson i Freddie Mercury, czyli pojedynek między kokainą a lamą.


Dwóch największych, nieżyjących już niestety muzycznych gigantów, których dosłownie zna każdy. Jednak krótko należy ich przedstawić.
Michael Jackson urodzony 29 sierpnia 1958 roku w Gary w Stanach Zjednoczonych. Twórca takich hitów jak Thriller, Billie Jean, Bad czy Beat It. Został nazwany Królem Popu, który to przydomek w stu procentach do niego pasuje. Zmarł 25 czerwca 2009 roku w Los Angeles. Przyczyną śmierci było podanie propofolu przez osobistego lekarza Conrada Murraya.
Freddie Mercury a właściwie Farrokh Bulsara urodzony 5 września 1946 roku w Stone Town w Zanzibarze. Twórca takich hitów jak Bohemian Rhapsody, We Are the Champions i Somebody to Love. Zmarł 24 listopada 1991 roku w Londynie. Przyczyną śmierci było grzybiczne zapalenie płuc, wywołane  powikłaniami związanymi z AIDS.
Koniec przepisywania Wikipedii, czas na prawdziwe fakty. W 1983 roku dzisiejsi bohaterowie zaczęli współpracę. Zostały nagrane dema trzech piosenek: State of Shock, Victory i There Must Be More To Live Than This. Ten ostatni utwór został dokończony przez członków Queen i wydany na płycie "Queen Forever" w 2014 roku. Pierwotnie na tej płycie miały ukazać się wszystkie trzy kawałki ale Brian May i Roger Taylor nie mogli się porozumieć ze spadkobiercami Michaela czyli "Michael Jackson Estate". Perkusista grupy Queen porównał współpracę do "brodzenia w kleju". Więc pojawia się pytanie, dlaczego nie zostały skończone w 1983 roku? Gwiazdy były u szczytu swojej kariery, płyty, trasy koncertowe i miliony fanów. W dodatku panowie nie przypadli sobie do gustu.Według Michaela, Freddie zażywał zbyt dużo kokainy w jego salonie natomiast Mercury nie mógł znieść tego, że Jacko nalegał aby w studiu nagraniowym znalazł się Louie. Kim jest Louie? Jest to ulubiona lama Jacksona. Pewnego dnia Bulsara nie wytrzymał i zadzwonił do mangera Queen, Jima Beacha mówiąc: "Miami, zabierz mnie stąd, nagrywam z lamą". Był to dla niego tak wielki problem, że przerwał sesję nagraniową. Każdy artysta ma jakiegoś bzika, w tym przypadku MJ uwielbiał przyprowadzać do studia egzotyczne zwierzęta. 
Fani cały czas czekają na skończenie pozostałych dwóch utworów. Kto wie, może w niedalekiej przyszłości usłyszymy pełne wersje albo wręcz przeciwnie. Na pierwszy ukończony kawałek musieliśmy czekać ponad 30 lat więc za następne trzy dekady doczekamy się może dokończonego Victory.
Zapraszam do przeczytania innych postów. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz