czwartek, 4 sierpnia 2016

I ten charakterystyczny taniec...

Każdy z nas tańczy, lepiej lub gorzej ale każdy. Ja nie wyobrażam sobie dnia bez jakiegoś skocznego kawałka, do którego mogę się poruszać jak nikt nie patrzy, a moja przyjaciółka nie skończy imprezy bez zatańczenia polki, niesamowita kobieta.
Już kiedyś pisałam o moich wczesnych wygibasach przed telewizorem, z czasem przerodziło się to w miłość do dancehallu, ale teraz pora na kilka bardzo prostych układów, które były obowiązkowym punktem na każdej dobrej imprezie.
Skupię się bardziej na ostatnich osiemnastu latach z przyczyn oczywistych. Każdy z trzech przedstawionych poniżej układów jest tak banalny i znany, że na pewno nawet Ty go tańczyłeś. Może nie pamiętasz tego, ale tak było.
Dokładnie czternaście lat temu swoje wakacje spędzałam w Niemczech, a wtedy panował wielki szał na piosenkę The Ketchup Song znaną bardziej jako Asereje. Pamiętam, że nawet w Maku do zestawów dodawano takie mini radia z powtarzającą się właśnie tą piosenką. Uprzedzając Wasze pytania, tak, z tym gadżetem wszyscy faceci w przedszkolu byli moi. Hiszpański zespół, który przetrwał tylko kilka lat czyli Las Ketchup zadebiutował właśnie piosenką o tytule który był kopią nazwy zespołu. 
Ograniczony do trzech ruchów taniec i najprostszy tekst o piątkowej imprezie i  przystojnym facecie wystarczył, żeby trzy siostry odniosły międzynarodowy sukces. Zresztą, rok 2002 był łaskawy dla takich rytmów, od Garou przez Shakirę aż do Sophie Ellis - Bextor.
Nie tak dawno co druga dziewczyna ściągała każdą cześć bielizny przez głowę na widok młodego Michaela Telo. "Ai Se Eu Te Pego" czyli piosenka o lekkim zabarwieniu erotycznym, pięknej dziewczynie i jakiejś dość słabej imprezie. Oczywiście, w Polsce śpiewana jest do tej pory czyli przez pięć lat od powstania utworu. To nie ważne, że nikt nie zna tekstu, bo mało kto zna portugalski,  najważniejsza jest melodia. Ale uwaga, mamy bardziej skomplikowany taniec, bo składa się aż z czterech ruchów, coś dla totalnych ekspertów. Jak można to podsumować? Wpada w ucho, porywająca melodia, a tańczy się rewelacyjnie, zwłaszcza po alkoholu. 
Na sam koniec coś dla osób leniwych, dla tych, którzy uważają, że cztery ruchy w tańcu to za dużo. Gusttavo Lima, kolejne objawienie letniej brazylijskiej sceny. Historia lubi się powtarzać, gość jest mało ambitny, ale czego można się spodziewać po tak młodym latynosie. Chyba brakuje mu kobiety. Tym razem w przeciwieństwie to Michaela szykuje się gruba impreza z kolejną piękną dziewczyną i jest mowa o samochodzie, jakie to prymitywne. Ciekawe ile dziewczyn poleci na coś takiego, świat schodzi na psy. Najśmieszniejsze jest to, że taki międzynarodowy przebój jak ten stał się obowiązkowym hitem każdego wesela. Dlaczego? Bo takie rytmy najlepiej wchodzą po obaleniu kilku lub kilkunastu kieliszków. 
Ta brazylijska opowieść o szalonych tańcach się właśnie kończy, ale wakacje jeszcze trwają, a może jeszcze nas czymś zaskoczą. Oby nie.
Zapraszam do przeczytania innych postów. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz