wtorek, 23 sierpnia 2016

Dwa lata i Wojtek Szumański.


Nigdy nie myślałam, że spotkam tego Pana nie mówiąc już o wywiadzie. Gość jest ode mnie niewiele starszy, a już dawno podbił internet swoimi cyckami. I nie, nie mam tu na myśli gołych fotek. 
Dziewczyny na jego widok ściągają reformy przez głowę, niektóre mdleją, tylko on sam tego nie zauważa. 
Wojtek Szumański, autor "Ballady o cyckach" zawitał na moim blogu w ten ważny dla mnie jubileusz. Już od dwóch lat umieszczam swoje marne wypociny i co jest najlepsze, ludzie to czytają. 
Dlaczego wybrałam tego sympatycznego gościa na post w tak ważnym dla mnie dniu? On też zaczynał od zera, wybił się i teraz koncertuje. Nikt inny tutaj nie pasuje. 
Jego najsłynniejszy utwór o cyckach, który ma trzy części śpiewa każdy facet w okresie dojrzewania, "Piosenkę o złym Mikołaju i niegrzecznych dziewczynkach" usłyszałam na Sylwestra w wykonaniu mojego kolegi, a marzę o "Betoniarce" zaśpiewanej pod balkonem. Takie romantyczne marzenie. 
Czy można Wojtka określić jednym słowem? Zdecydowanie nie, a dowód na to znajdziecie poniżej.

- Przez te kilka lat swojej działalności masz już sporo popularnych dzieł na swoim koncie, czy jest jakaś piosenka, z którą najbardziej się utożsamiasz?
- Nie wiem czy z jakąkolwiek. Ciężko mi powiedzieć, z którą się utożsamiam, nawet trudno się utożsamiać w stu procentach z “Balladą o cyckach”, bo to jednak jest jakaś kreacja. To nie jest tak, że chodzę po mieście i łapię wszystkich za cycki albo jedyne o czym myślę to cycki. Chociaż myślę często. Oczywiście żartuję. Nie wiem i chyba nie potrafię powiedzieć, że z którąś piosenką się tak w stu procentach utożsamiam. Jeśli chodzi o jakieś emocje to najwięcej włożyłem w “Tylko ja”. Nie chcę powiedzieć, że był to utwór mega poważny, bo nie był. Bardzo dużo ludzi mi pisało, że to jest bardzo pocieszające, nie jestem kimś kto ma budować w ludziach nie wiadomo jakie emocje, ale po tej piosence sporo osób odezwało się, że nie czuli się tak samotni, tak jak się czują na co dzień i taki odzew to było coś niesamowitego. Tak jak cieszyłem się z “Ballady o cyckach” jak ona strzeliła w ten internet i to co się działo było nie do ogarnięcia, tak jak wypuściłem “Tylko ja” to dla mnie ten odzew był niespotykany, pomimo tego, że nie był taki duży jak te cycki, ale był taki szczery. Po prostu jeśli ten utwór potrafił wywołać w kimś duże emocje, że się właśnie utożsamiał z tym utworem, że komuś zrobiło się lepiej przez to, że po prostu poczuł się przez moment szczęśliwszy to dla takich ludzi warto tworzyć. Chyba nie stworzyłem drugiego takiego utworu, który by aż tak działał. Mam nadzieję, że na płycie takie będą. Pisząc “Tylko ja” nigdy nie myślałem, że taki będzie odbiór i nie celowałem w taki odbiór. To miało być po prostu zabawne, nie miało być w tym jakiejś metafory przemijania ani bólu egzystencji, tylko miało być to, co jest w tekście. Łatwe, proste i przyjemne, chociaż nie mnie to oceniać, ale miało być.

- Na pierwszy rzut oka wydajesz się bardzo nieśmiałym facetem, więc skąd pomysł na “Piosenkę o złym Mikołaju i niegrzecznych dziewczynkach”?
- Na pewno w realu Mikołajem nie jestem, ale chciałem napisać jakąś świąteczną piosenkę, wrzucić ją sobie na YT i tak zrobiłem. Nie ma w tym jakiejś głębszej filozofii, że teraz idę kontemplować pod drzewo, tylko jak coś mi wpadnie do głowy to tak robię.

- I tak samo było z piosenką “Nie mam siusiaka”?
- Dokładnie tak. Piosenki są spontaniczne, czasem wezmę sobie gitarę, czasem spodobają mi się jakieś akordy. To po prostu przychodzi.

- Nie myślałeś o parodii jakiejś bardzo popularnej piosenki?
- Tak, wiele razy. Nigdy nie chcę mówić, ze na pewno tego nie zrobię, ale na pewno nie mam tego w planach jak na razie, nie wiem, może jutro zmienię zdanie. Zbudowałem ten kanał na takich autorskich rzeczach i tak chce działać. Teraz mamy płytę, ja muszę zrobić ten teledysk, właściwie robię go cały czas i skupiam się na tym. Nie myślę o tym co będzie. Cyber Marian zawsze powtarza taką sentencję i ja się jej bardzo trzymam w życiu “martwmy się etapami”.

- Do swoich utworów tworzysz teledyski w paintcie, skąd taki pomysł? Czy to była inspiracja “The Coconut Song”?
- Ja nie mogę powiedzieć, że to była jakaś inspiracja w sensie, że zobaczyłem to i powiedziałem, że muszę tak zrobić, bo ja robiąc “Balladę o cyckach” w ogóle nie ogarniałem YT. Zanim zrobiłem balladę to nie miałem pojęcia o tym co się dzieje na YT, jak to wszystko wygląda, po co są te suby i tak dalej. Miałem jakieś tam suby, ale kompletnie na to nie zwracałem uwagi, było mi to obojętne, zresztą teraz też się o to specjalnie nie martwię, ale wiadomo, chciałbym mieć jak najwięcej. Nie ubolewam, że mam mniej niż ktoś ani nie czuję się lepszy jak mam więcej niż ktoś. Szczerze to teledysk paintowy to nie był mój pomysł, to był pomysł mojej siostry. Pamiętam, że “Balladę o cyckach” grywałem sobie na różnych imprezach i widziałem, że ludziom się podoba, ale nigdy wcześniej nie robiłem czegoś takiego nie chcę powiedzieć odważnego, bo to nie jest niewiadomo co. Bałem się to wrzucić, w ogóle wtedy nie byłem popularny, głównie ci, co mnie wtedy oglądali to moi znajomi, rodzice i nauczyciele z liceum. Taka myśl, żeby wrzucić balladę to jakiś absurd, to sobie napisałem i gdzieś tam było, ale nigdy nie chciałem tego publikować. Z siostrą mieliśmy taką paczkę znajomych, gdzie grywaliśmy na gitarze, jak ktoś tam coś napisał to grał przed wszystkimi. Siedzieliśmy przy ognisku, piliśmy, było fajnie po prostu. W końcu siostra mi powiedziała, żebym stworzył taki paintowy teledysk. Napisałem piosenkę, później minął dzień czy dwa i ją nagrałem, a później upłynęło pół roku i zrobiłem teledysk. A potem był boom. Świat płonie, nie wiedziałem co się dzieje.

- Wszyscy YouTuberzy nagrywają Q&A, Ty robisz to w rymowanej formie jako SzumShow. Dlaczego wybrałeś taki styl.
- Chciałem stworzyć taki program, który pozwolił mi na regularność na kanale, co oczywiście mi nie wyszło, jak zawsze. To tylko dlatego, że po raz kolejny porwałem się z motyką na słońce, myślałem, że będę sobie tak to robił, przecież mi to łatwo przychodzi, ale z drugiej strony realizacja tego programu to masakra jeśli chodzi o czas i zaangażowanie, bo to jest niesamowicie angażujące. Na czas robienia teledysku czy SzumShow jestem totalnie wyłączony od świata, nie mam kontaktu z nikim i tylko czasem zadzwonię do dziewczyny, żeby zapytać się “Co tam?” i tyle. Jeśli chodzi o SzumShow, zacząłem to robić w wersji rymowanej, bo przychodzi mi to łatwo, po prostu już robię to tyle lat, że mam w tym wprawę. Dlatego napisanie tego nie jest dla mnie skomplikowane, skomplikowana jest dla mnie realizacja. Wymyśliłem sobie to Q&A, bo myślałem, że taka forma jest fajna, a nie chciałem odpowiadać na pytania w stylu co jadłeś na śniadanie, chociaż nie, takie pytanie akurat miałem. Ale takie pytania dotyczące mojej prawdziwej codzienności, bo myślę, że nikogo to nie interesuje, bo nie różnię się niczym od innych. Lubię to robić i będę to robić tylko w dużych odstępach czasowych. Mógłbym to wypuszczać co dwa tygodnie, ale wtedy straci to na jakości, nie chodzi o jakość wizualną, a merytoryczną.

- Prawda jest taka, że dziewczyny za Tobą szaleją, miałeś jakąś dziwną sytuację z fanką?
- Gdzie są te dziewczyny? Niech się do mnie zgłoszą. Nie no, żartuję, dziewczyna by mnie zabiła. Wiadomo, że ktoś Cię rozpozna na ulicy, ale to nie jest takie inwazyjne jak w przypadku kogoś takiego mega znanego, gdzie dosłownie każdy w Polsce go zna. Nie wiem czy kiedykolwiek bym tak chciał i nie wiem czy w ogóle bym tak potrafił. Nigdy to nie było nachalne czy dziwaczne, a raczej normalne i dla mnie bardzo miłe.

- Premiera płyty zbliża się wielkimi krokami, jakie to uczucie wydać swoją pierwszą płytę?
- Wiesz, nie wiem. Już tyle nad tym pracujemy, to już będzie drugi rok. Na początku bardzo mnie to cieszyło, teraz też oczywiście mega mnie to cieszy, ale te emocje już trochę opadły, teraz wydaje się to dla mnie bardziej realne. To nie jest jakieś tam niedościgłe marzenie tylko to już będzie, zaakceptowałem to i po prostu sobie jest.

- Patrząc z perspektywy czasu, czy to jest takie spełnienie marzeń?
- Na pewno jest to spełnienie marzeń, ale na pewno nie chciałbym osiąść na tym. Nie traktuję tego w ten sposób, że kiedyś tam sobie założyłem, że wydam płytę i dziękuję, do widzenia. Gdyby ktoś w tamtym czasie mi powiedział, że wydam płytę, że będę tu gdzie jestem, choć nie mówię, że jestem nie wiadomo gdzie, ale gdyby mi tak właśnie ktoś tak powiedział, że dojdę chociaż do czegoś takiego to w życiu bym nie uwierzył. Nigdy nie było tak, że dojdę tam i już nie chcę więcej, dziękuję.
Wojtku, serdecznie Ci dziękuję za poświęcony mi czas i wyczerpujące odpowiedzi. Czekam na płytę!
Zapraszam do przeczytania innych postów. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz