niedziela, 14 grudnia 2014

Album Punk Goes Pop Vol.6

Dzisiaj nie zajmiemy się jedną piosenką lecz częścią wybitnej płyty. Punk Goes Pop parę lat temu wpadło na rynek muzyczny i cały czas jest na wysokim poziomie. Dlaczego? Ile razy słyszeliście w radu fajny kawałek, który stał się przebojem po kilku dniach ale według was brakowało mu charakteru? Ja mam tak dość często. Ten krążek zawiera covery właśnie takich radiowych piosenek. Był pomysł, była realizacja, czas na sukces. Od razu zaznaczam, że post będzie dość długi ze względu na samą ilość piosenek. Ale to będzie dość nietypowy post, ponieważ będzie zawierał wyłącznie moją opinię.
1.Tyler Carter Feat. Luke Holland "Ain't It Fun"
W tym przypadku bardziej podoba mi się powyższe wykonanie, niż oryginał. Chociaż Paramore stworzyli bardziej rozbudowany teledysk, który dosłownie zachwyca mi do gustu przypadł klip Tayler'a i Luke'a. Możliwe, że przekonuje mnie prostota. Właściwie uwielbiam klipy nagrywane "lekko amatorsko". Zdecydowanie wygrywa oklepany pobyt na plaży a oryginalne bicie rekordów Guinnessa powiewa nudą. Może i tekst nie jest wyjątkowy ale współgra z wideoklipem, które ma być radosne i w sumie o niczym. Jedna rzecz jaka nie podobała mi się w wersji Paramore to wstawki gospel, które były nie potrzebne. Panowie przebijają żeński wokal. Brawo. 
2.We Came As Romans "I Knew You Were Trouble" 
Właśnie w tym momencie doznałam szoku i po prostu uzależniłam się od tego wykonania. Przystojniacy dają radę i świetnie wczuli się w tą piosenkę. Myślę, że Taylor może im pogratulować.
Stworzyli komiczny teledysk, który mnie rozbawił na samym początku nie wspominając już o dalszej części. Niby tematyka jest ta sama ale smutny klip Swift  pomimo jej delikatnego głosu przygnębiał. To nic, że jest to rock'owa wersja, piosenka i tak jest pozytywna. Po raz kolejny tekst jest oklepany ale w tym przypadku to nie problem. Panowie wygrywają 2:0 z Paniami. Brawo. :)
3.Upon A Burning Body (feat. Ice-T) "Turn Down For What" 
Ta piosenka bije wszystkie inne na głowę. Jak dla mnie istny majstersztyk. Pomijając tutaj akurat teledysk, którego głównym elementem są półnagie kobiety oraz tekst, który nie ma w ogóle sensu i połowa z niego to przekleństwa. Żartuję, takie kawałki lubię. Może lekko głupkowate, bez sensu itp. ale to się przyjmuje przynajmniej w moim przypadku. Czasem po prostu jest tak, że chce się usiąść i posłuchać jakiejś wciągającej piosenki a czasem płytkiej jak woda w brodziku. Powyższy kawałek należy do tej drugiej kategorii, ale potrafi uzależnić. Zdecydowanie lepszy od oryginału. DJ Snake & Lil Jon mogą się schować. :)
A by opisać dokładnie całą płytę potrzebowałabym więcej czasu, którego ciągle brakuje. Jednak zachęcam was do przesłuchania całej płyty oraz przeczytania i obserwowania mojego bloga :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz